Spełniony sen

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 20/2013

publikacja 16.05.2013 00:15

Premiera itp. Aktorzy są przekonani, że sam Jan Bosko zajął się przygotowaniem tego spektaklu. Właśnie kończą się próby wielkiego plenerowego widowiska opartego na snach świętego.

  Wszyscy aktorzy to studenci Wszyscy aktorzy to studenci
Agnieszka Gieroba

Jan Bosko przyjeżdża do Polski. Relikwie świętego odwiedzą kilka miast w Polsce, w tym także Lublin. – To było bezpośrednią inspiracją do podjęcia prac nad spektaklem związanym z Janem Bosko – mówi szef studenckiego teatru ITP ks. Mariusz Lach, salezjanin. Żeby jednak przygotować przedstawienie o Janie Bosko, trzeba było poszukać odpowiedniego pomysłu. Dla amatorskiego teatru pokazanie włoskich realiów, czasów, w których żył święty, wydawało się bardzo trudne. – Poza tym chcieliśmy, żeby spektakl, jak wszystkie nasze poprzednie, miał szerokie przesłanie i mógł być pokazywany w różnych środowiskach. Pewnie ze sztuką o Janie Bosko zaprosiliby nas salezjanie do różnych kościołów, ale czy moglibyśmy ją grać gdzie indziej, tego nie wiem. Szukaliśmy więc pomysłu i pieniędzy, by zrobić coś o ks. Bosko, ale nie wprost. Skusiliśmy się na przygotowanie widowiska plenerowego, które daje zupełnie nowe możliwości. Możemy pobawić się ogniem, wodą, wielkimi kukłami, które zrobiono dla nas w Warszawie. Szukamy busa, żeby je przywieźć do Lublina, bo każde ze skrzydeł ma 2 metry i jeszcze głowa z dziobem na półtora metra, do tego dwie wielkie greckie kolumny. Ponadto specjalne kostiumy szyte są dla nas na Śląsku i malowane przez plastyka w dziwaczne wzory. To daje rozmach przedsięwzięciu, bo i postać, o której opowiadamy, nie jest przeciętna – mówi ks. Mariusz Lach.

Wyszło z rozmachem

Pomysł na pokazanie postaci ks. Bosko podsunął sam święty. Miał on kilka snów i wizji proroczych w życiu, ale też za pomocą snów opowiadał swoim wychowankom o prawdach katechetycznych. To z tych opowieści młodzi uczyli się, żeby być dobrymi, żeby trwać w łasce uświęcającej, bo zawsze trzeba być przygotowanym na śmierć, żeby uważać na diabła, który nieustannie atakuje. Jeden ze snów ks. Bosko przedstawiał obraz Maryi w pięknym płaszczu, ozdobionym siedmioma kamieniami. Każdy z nich oznaczał jakąś cnotę. Opowiadając o tym swoim wychowankom, ewangelizował ich za pomocą obrazów, które bardzo do młodych przemawiały. – Dla nas ten sen stał się inspiracją do przygotowania przedstawienia. Kiedy powiedziałem o tym moim współbraciom, popatrzyli na mnie przerażeni i zapytali, czy moglibyśmy przygotować coś na 2–3 osoby, które wystąpiłyby w kościele. Odpowiedziałem im, że to niemożliwe. Że ks. Bosko obraziłby się na nas, gdyby go tak minimalistycznie potraktować. Za jego przykładem postanowiliśmy ewangelizować obrazem, więc wyszło nam przedstawienie z rozmachem – śmieje się szef teatru.

Siedem snów

Tak zaczął powstawać scenariusz opowieści o 7 snach ks. Bosko. Pierwszy sen przyśnił się świętemu w 9. roku życia. Przedstawiał on młodych bawiących się ludzi, którzy zaczynają się przemieniać w zwierzęta. Wtedy pojawia się Piękna Pani, którą mały Jan pyta, co robić, by temu zapobiec. Słyszy, że trzeba miłości i łagodności, by ci źli młodzi ludzie zaczęli się przemieniać w dobrych. W dalszej części snu dzikie zwierzęta zaczynają się przemieniać w baranki.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.