Uniwersytet Dziecięcy

Agnieszka Gieroba

publikacja 13.09.2013 09:00

Żeby zostać studentem, wystarczy mieć 6 lat, a może i mniej, jeśli komuś bardzo zależy. Poważne uczelni organizują zajęcia dla dzieci, by "zarazić" je pasją zdobywania wiedzy. Okazuje się, że szkoła z tym sobie nie radzi.

Wykład dla dzieci Wykład dla dzieci
Wiedza sama wchodzi do głowy przy okazji dobrej zabawy
Agnieszka Gieroba /GN

Niemieccy dziennikarze doszli do wniosku, że szkoła nie dość, że źle uczy, to jeszcze zniechęca do nauki. Ich stwierdzenie okazało się trafne nie tylko na terenie Niemiec, ale i w wielu innych krajach. W Polsce niestety też. Żeby problem rozwiązać, postanowiono zorganizować zajęcia dla dzieci na uczelniach, gdzie o różnych dziedzinach wiedzy wypowiadać się będą nie tylko znawcy tematu, ale przede wszystkim pasjonaci. Od ubiegłego roku zarówno KUL, jak i UMCS przedstawiły ofertę studiów dla dzieci. Pomysł był strzałem w dziesiątkę. - Zajęcia odbywają się raz w miesiącu w sobotę przed południem i trwają półtorej godziny. Często jednak czas się wydłuża, bo dzieci nie chcą wychodzić i mają wciąż nowe pytania. Do tego każdy chce sam przeprowadzić pokazywany na zajęciach eksperyment. Na końcu zajęć niezmiennie pojawia się pytanie, dlaczego w szkole tak nie można uczyć... - mówi Anna Bukowska z Uniwersytetu Dziecięcego UMCS.

Zajęcia dla dzieci przygotowywane są ze wszystkich dziedzin wiedzy, jakimi zajmują się uczelnie. Wbrew pozorom dziedziny, które w szkole często wydają się straszne, jak choćby fizyka, chemia czy matematyka, cieszą się największą popularnością. - Nie mniejsze zafascynowanie wzbudził wśród naszych studentów wykład z filozofii i prawa, czyli dziedzin w szkole podstawowej niedostępnych. Okazuje się, że wiedzę można pokazać tak atrakcyjnie, że sama wchodzi do głowy - podkreślają odpowiedzialni za zajęcia dzieci na uniwersytetach.

Więcej o uniwersytecie dziecięcym w kolejnym "Gościu Niedzielnym".