W salce parafialnej rwetes. Ekipa małych misjonarzy powoli przygotowuje się do jednego z najważniejszych wydarzeń w parafii. Już za kilka chwil wyruszą, by głosić, że narodził się Zbawiciel.
Do zabawy zapraszane są dzieci z całej szkoły, w której pracuje siostra Dorota
Justyna Jarosińska /GN
Siostra Dorota Ostolska czuwa nad organizacją całego przedsięwzięcia i z wielką cierpliwością i uśmiechem odpowiada na pytania, które dobiegają z ust wszystkich równocześnie. To ostatnie chwile przed wyjściem kilkunastu ekip kolędników. Wszyscy przygotowani i przejęci. Wiedzą, że pójdą zanieść Dobrą Nowinę i przy okazji poproszą o wsparcie biednych dzieci z Konga.
Wielki wysiłek
Akcję kolędowania w ramach Papieskiego Dzieła Misyjnego Dzieci w okresie między świętami Boże- go Narodzenia a Objawieniem Pańskim siostra Dorota ze Zgromadzenia Misjonarek Maryi zapoczątkowała w Łęcznej w 1999 ro- ku. – Na początku były dwie grupy sześcioosobowe – wspomina misjonarka. – Poszliśmy do tych domów, o których wiedzieliśmy, że gospodarze na pewno nas w nich przyjmą. Rok później, by pójść do mieszkańców miasta z kolędą, było już chętnych pięć- dziesięcioro dzieci. Ale potrzeba było więcej odwagi, bo nie było wiadomo, kogo spotkamy za drzwiami. Siostra Dorota podkreśla, że dzieci musiały być przygotowane zarówno na radość, jak i na rozczarowanie. – To był naprawdę wielki wysiłek emocjonalno-duchowy – wyjaśnia zakonnica.
Modlitwa przede wszystkim
Weronika, podobnie jak kilka jej koleżanek skupionych wokół siostry Doroty, ma 12 lat. W tym roku kolęduje po raz piąty. – Od nas naprawdę dużo zależy – przekonuje dziewczynka. – Ja nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, jak to jest, gdy się nie ma co jeść czy w co się ubrać. Rok temu obejrzałam film o dzieciach, na które wtedy zbieraliśmy pieniądze. Pomyślałam, że jeśli ja im nie pomogę, to nie pomoże im nikt. Wśród kolędników wyróżnia się 14-letni Adrian. Jest najwyższy. Chłopiec należy do grupy modlitewnej Dzieci Maryi, na co dzień w parafii jest ministrantem, a w czasie kolędy wciela się w postać króla, za sprawą profesjonalnego stroju, którym od kilku już lat dysponuje. Zarówno w jego zespole kolędowym, jak i w innych są jeszcze Maryja, Józef i dziecko reprezentujące wspierany kraj. Uzupełnieniem są aniołowie lub pastuszkowie. Kolędnicy w domach, do których pukają, przedstawiają wyreżyserowaną scenkę, opowiadają krótko o kraju, na który zbierają pieniądze, i zostawiają mieszkańcom maleńki podarunek. – Ludzie często częstują nas obiadem albo słodyczami – opowiadają dziewczynki jedna przez drugą. – To bardzo miłe, szczególnie że nie wszyscy mogą wrzucić do naszej puszki pieniądze, bo ich zwyczajnie nie mają. Wszyscy mali misjonarze, którzy chodzą w parafii z kolędą, wiedzą, jak podkreśla siostra Dorota, że oprócz tego, że zbierają pieniądze dla potrzebujących dzieci, muszą się za nie po prostu modlić.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.