Na mojej studniówce był wójt

ks. Rafał Pastwa

Arystoteles politykę rozumiał jako sztukę rządzenia państwem dla dobra wspólnego wszystkich obywateli. Dzisiaj często jest to sztuka szermierki słownej. Niestety, powracamy do epoki, gdzie niektórzy politycy, także lokalni, nawet ze studniówki potrafią uczynić element kampanii, zakłócając abiturientom święto barwnymi przemówieniami, których na drugi dzień już nikt nie pamięta.

Na mojej studniówce był wójt

Na mojej studniówce był wójt. Pamiętam, mimo że minęło już trochę czasu od tamtego wydarzenia. Była to pierwsza studniówka w nowo powstałym liceum w Józefowie nad Wisłą. Nie dziwi fakt, że zapraszało się grzecznościowo te osoby, które postarały się dla małego miasteczka o szkołę średnią. Przyznam, że pomysł z ogólniakiem był trafiony. Ani ja, ani moi koledzy czy koleżanki nie musieliśmy szukać liceum gdzieś daleko od domu. Ponadto poziom tej szkoły na samym starcie był dość wysoki - świadczy o tym życie zawodowe większości jej absolwentów. Ale jaka była rola wójta? Otóż skromna. Oprócz życzeń powodzenia na maturze i dobrej zabawy nie usłyszeliśmy ani jednego słowa o osiągnięciach, planach, inwestycjach czy walce politycznej. Nie mówił nam wójt, jak mamy żyć i co robić, żeby budować nowoczesną Polskę i Europę. Traktował nas poważnie. Podobnie ówczesna pani dyrektor. Przemówienia były krótkie i ograniczone do minimum. Można powiedzieć, że stanowiły śladową część studniówki.

Jako nauczyciel byłem na kilku studniówkach i przyznam, że przemówień było już znacznie więcej. Z większym staraniem dyrekcja szkoły i nauczyciele podchodzili do przedstawicieli władz samorządowych niż dawniej. Wynika to z pewnością ze zmiany w sposobie finansowania szkół. Wszystkie szkoły i placówki oświatowe prowadzone są przez jednostki samorządu terytorialnego, natomiast nadzór merytoryczny nad szkołami sprawuje minister edukacji narodowej i kuratorzy oświaty. Jednym z najważniejszych zadań jednostki samorządu terytorialnego jako organu prowadzącego szkołę lub placówkę jest zapewnienie bezpieczeństwa i higienicznych warunków nauki. Za zajęcia przewidziane w planie według programów ramowych prowadzone w określonych limitach godzinowych szkoła publiczna nie ma prawa pobierać żadnych opłat. Pieniądze na ten cel powinny być przewidziane w budżecie samorządu. To wszystko wynika z ustaw i rozporządzeń.

Zastanawiam się, czy współczesna młodzież ma więcej cierpliwości, czy może potrafi tak skutecznie udawać, że przemówienia lokalnych polityków są tak interesujące i ważne - nawet na studniówce. Przyznam, że apele szkolne, które pamiętam z lat 80., nie przypominały stylu, w jakim rozpoczyna się część współczesnych studniówek. Gdyby przedstawiciele władz lokalnych poprzestali na przemówieniach jeszcze byłoby to zrozumiałe i do wybaczenia. Pewien protokół trzeba przecież zachować. Ale nie!  Dzisiaj lokalne media, pokazując relacje z balów studniówkowych, znaczną część miejsca poświęcają lokalnym władzom. Na portalach społecznościowych sami zainteresowani publikują relacje ze studniówek, na których gościli. Oczywiście, na pierwszym planie nie występują zazwyczaj abiturienci - jak można zauważyć. Proszę nie myśleć, że jest to wszędzie normą.  Ale chyba czas pomyśleć nad tym, jak zmienia się krajobraz nie tylko polskiej szkoły, ale również kultury. Nie wiem, jak państwo, ale ja uważam, że w pewnych miejscach i okolicznościach polityki być nie powinno. Tym bardziej, jeżeli rozumiemy ją bardzo wąsko.