Choroba to nie wstyd

ks. Rafał Pastwa

|

Gość Lubelski 13/2014

publikacja 27.03.2014 00:00

Stowarzyszenie Misericordia. Zachorował w wieku 18 lat. Zrobił maturę, rozpoczął nawet studia zaoczne, ale choroba go pokonała. Na uczelni wstydził się przyznać, że leczy się psychiatrycznie. Pomoc znalazł w Misericordii.

Wyroby cukiernicze wypiekane są na miejscu przez członków Misericordii Wyroby cukiernicze wypiekane są na miejscu przez członków Misericordii
Zdjęcia ks. Rafał Pastwa /GN

W Santiago Cafe w Lublinie przy ulicy Głuskiej w wejściu wita gości mężczyzna w średnim wieku, ubrany w fartuch kelnerski. Proponuje kawę. Ma na imię Cezary i od czterech lat pracuje jako kelner w Zakładzie Aktywności Zawodowej. Nie lubi mówić o sobie i swoim życiu, a tym bardziej o swojej chorobie.

Obsługiwałem prezydenta

Do stowarzyszenia trafił, bo polecił mu to miejsce znajomy. Został na stałe. W świetlicy mógł grać na gitarze, co sprawiało mu wiele radości. Nie musiał już walczyć z bezczynnością. Teraz, gdy mieszka w mieszkaniu adaptacyjnym Misericordii – także gra na gitarze elektrycznej. Na ścianach jego pokoju wiszą plakaty Hendrixa i Marleya. – Miałem do wyboru, albo siedzieć w domu na rencie i nic nie robić, albo próbować coś zmienić w swoim życiu – podkreśla Cezary. – Nie mówię o swojej chorobie i o tym, jak mi było ciężko w szpitalu, bo ludzie tego nie rozumieją – tłumaczy. – Zazdrościłem tym, którzy opowiadali o swoich pierwszych obowiązkach zawodowych. Było mi ciężko z myślą, że jestem chory i nie mam sił podjąć pracy. Jeszcze pięć lat temu znalezienie zatrudnienia przez osoby takie jak ja było praktycznie niemożliwe. W Misericordii znalazłem szansę dla siebie – wyznaje. – Przeszedłem długą drogę. Nigdy nie przypuszczałem, że będę pracował. Dzięki pracy spotkałem wiele ciekawych osób. Obsługiwałem nawet prezydenta naszego kraju – mówi Cezary.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.