Tak kopią dobrzy ludzie

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 19/2014

publikacja 08.05.2014 00:00

By znaleźć się w Lublinie, musieli przebrnąć przez ostre sito eliminacyjne na terenie swoich diecezji. Jak podkreślają, nie było łatwo, bo większość ministrantów lubi grać w piłkę nożną i grają dobrze.

Podopieczni pana Stanisława z Tomaszowa Lubelskiego  już po raz kolejny zdobyli puchar KnC Podopieczni pana Stanisława z Tomaszowa Lubelskiego już po raz kolejny zdobyli puchar KnC
zdjęcia Justyna Jarosińska /gn

Ostatecznie 1200 uczestników z ponad stu drużyn z całego kraju, w dziewięciu halach sportowych Lublina 1 i 2 maja walczyło o Puchar „Króluj nam, Chryste”. Pan Stanisław na finały do Lublina przyjechał z chłopakami z Tomaszowa Lubelskiego już po raz piaty. Trenuje wszystkie grupy ministrantów i wie, że na sukces trzeba ciężko pracować. Jego podopieczni w Lublinie już drugi raz wygrali mistrzostwa w kategorii lektor młodszy. – Część tych chłopaków trenuje w klubach piłkarskich i muszę przyznać, że wielu z nich to prawdziwe talenty – zapewnia. – Ale dla nas ważne jest, by oprócz tego, że są dobrymi sportowcami, byli dobrymi ludźmi i widzę, że ich formacja przy ołtarzu wypełnia często luki, których my jako wychowawcy często nie potrafimy zapełnić – dodaje. Pan Stanisław podkreśla, że dla młodych sportowców oprócz zwycięstwa ważna jest dobra zabawa i możliwość poznania innych ludzi podobnie myślących. – Jakiś czas temu po mistrzostwach zaprosiła nas parafia z Myślenic i wybraliśmy się tam całą ekipą w odwiedziny. Dzięki takim imprezom rodzą się naprawdę fajne przyjaźnie – przekonuje.

Prawdziwe perełki

– Mistrzostwa Polski w Halowej Piłce Nożnej Ministrantów i Lektorów o puchar KnC organizowane są przede wszystkim po to, by ministranci i lektorzy potrafili jednoczyć się razem przy ołtarzu, ale także by to zjednoczenie dostrzegli przy piłce – mówi główny koordynator IX edycji mistrzostw ks. Marcin Grzesiak. – Piłka nożna to sport, który jest bardzo ważny dla chłopaków i fakt, że do Lublina przyjechało tak wielu młodych ludzi, którzy nie wstydzą się swojej wiary i podkreślają, że są ministrantami i grają w piłkę, to naprawdę piękny obraz – zauważa. Dwa lata temu podopieczni ks. Marcina z parafii św. Anny w Lubartowie zdobyli mistrzostwo Polski w kategorii lektor młodszy, a podczas tych mistrzostw byli organizatorami i gospodarzami, i pomagali swojemu opiekunowi, by impreza, której na taką skalę jeszcze w Lublinie nie było, wypadła jak najlepiej. Poziom zawodów podkreśla również komentujący je po raz pierwszy dziennikarz sportowy Rafał Patyra – Jestem naprawdę pod wrażeniem umiejętności tych chłopaków, szczególnie tych najmłodszych – mówi. – Widzę już kilka prawdziwych perełek, ale czy oni osiągną jakiś sportowy sukces jest naprawdę sprawą drugoplanową. Najważniejsze, że dzięki piłce i dzięki temu, że są dobrze prowadzeni, mają szansę wyrosnąć na dobrych ludzi, którzy będą mieli odpowiednio ustaloną hierarchię wartości – dopowiada. Rafał Patyra podkreśla również, że fakt bycia ministrantem widać na boisku. – Wiadomo, że jak się spotykają podczas rywalizacji sportowej zarówno dorośli mężczyźni, jak i mali chłopcy, to lecą iskry. Ale tutaj ci młodzi ludzie potrafili nie tylko wygrywać, ale także z podniesionym czołem przyznać, że rywal był od nich lepszy. To w świecie sportu nie jest wcale takie częste.

Służą długo

O tym, że przegrali ze spokojem mówią lektorzy młodsi ze Złotoryi. – Zajęliśmy czwarte miejsce. Szkoda, ale to i tak wielki sukces, tym bardziej że graliśmy z naprawdę dobrą drużyną, a na dodatek w osłabionym składzie – opowiada Szymon, jeden z zawodników. – Bardzo się cieszymy, że nasi młodsi koledzy z Bełchowa zajęli pierwsze miejsce. Sukcesem całego Bełchowa, parafii liczącej niewiele ponad 5 tys. wiernych jest fakt, że dwie drużyny piłkarskie awansowały do mistrzostw – zapewniają. Ksiądz Piotr Staniszewski jako menedżer młodych piłkarzy nie kryje radości – Trzy lata temu moi starsi chłopcy w Gdańsku zdobyli wicemistrzostwo, marzyliśmy o mistrzostwie i się udało – cieszy się. Jak podkreśla ks. Staniszewski młodzi piłkarze, choć na co dzień trenują w klubach piłkarskich, nie zapominają o tym, że są ministrantami i raz w tygodniu na hali spotykają się właśnie jako ministranci. Wojtek grający w zwycięskiej drużynie z Tomaszowa Lubelskiego jest ministrantem już od ponad 5 lat i jak mówi, chce służyć jak najdłużej. – W Tomaszowie jest taki zwyczaj, że jak ktoś już służy, to służy bardzo długo. Mamy studentów, którzy przyjeżdżają do domu na święta i zawsze służą – opowiada. Wojtek i jego koledzy, między innymi król strzelców w grupie lektorów młodszych – Przemek Orzechowski, właśnie przygotowują się do bierzmowania. I choć powszechne jest powiedzenie, że dla młodych ludzi coraz częściej sakrament bierzmowania jest sakramentem pożegnania z kościołem, oni jednomyślnie zaprzeczają, utartym opiniom. – Nie wstydzimy się, tego, że chodzimy do kościoła, ani tym bardziej tego, że służymy przy ołtarzu. Chcemy pokazać, że można być dobrym piłkarzem i dobrym katolikiem.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.