Misja życia

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 44/2014

publikacja 30.10.2014 00:00

Był na Madagaskarze, w Kongu i Rwandzie. Jego znajomi do dziś nie mogą uwierzyć, że można pracować nie dla pieniędzy.

 Dr Stefan Ciszewski pracował wśród trędowatych trzy miesiące Dr Stefan Ciszewski pracował wśród trędowatych trzy miesiące
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Doktor Stefan Ciszewski jest emerytowanym chirurgiem. Przez wiele lat był ordynatorem najpierw w lubelskim szpitalu na Staszica, a potem w szpitalu MSW. Gdy przeszedł na emeryturę, chciał nadal w jakiś sposób pomagać chorym. – Zawsze myślałem, że gdy skończę pracować zawodowo, będę sobie po prostu odpoczywał w moim domku pod Lublinem. Ale gdy patrzyłem, jak odchodził od nas Jan Paweł II, zrozumiałem, że ja jeszcze mogę coś z siebie innym dać, tak jak to do końca życia robił nasz papież – mówi dr Ciszewski. – Chciałem pomagać, choć nigdy nie myślałem o wyjeździe do Afryki – zaznacza. Opatrzność jednak pokierowała doktora właśnie w tamte strony – Naszymi drogami kieruje Pan Bóg – zauważa lekarz.

Po co ja tu przyjechałem

Okazja do realizacji pragnień nadarzyła się bardzo szybko – Słuchałem radia, a tam nadawali audycję o trędowatych i o tym, że na Madagaskarze potrzeba ludzi do pomocy tym chorym – relacjonuje. – Udało mi się zdobyć numer telefonu do sióstr św. Józefa z Cluny, które pracują m.in. na Madagaskarze, a jedyny dom w Polsce mają właśnie w Lublinie – wyjaśnia.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.