Nie to jest najistotniejsze, czy nas znają

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 07/2015

publikacja 12.02.2015 00:00

Księdza Tomasza Adamczyka, ostatniego sekretarza abp. Józefa Życińskiego, nieustannie zadziwiają telefony ludzi z Polski i zagranicy, którzy chcą tylko powiedzieć, że brakuje im zmarłego arcybiskupa.

 Pamięć o abp. Józefie Życińskim wciąż jest bardzo żywa w archidiecezji lubelskiej Pamięć o abp. Józefie Życińskim wciąż jest bardzo żywa w archidiecezji lubelskiej
Henryk Przondziono /Foto Gość

Gdy trzeba podjąć niełatwe decyzje, wiele osób chętnie skorzystałoby z rady abp. Józefa – mówi ks. Tomasz. – Wielu z tych osób nie znam. Nie wiem, skąd mają mój numer telefonu, ale po każdej takiej rozmowie jestem zadziwiony i wzruszony – mówi ks. Tomasz. Charakterystyczny głos, rozpoznawalna sylwetka, teksty, wobec których trudno było przejść obojętnie. Ślady zmarłego w 2011 roku abp. Józefa Życińskiego w naszej archidiecezji można spotkać na każdym kroku. Wielu ludzi na półkach swoich biblioteczek ma jego książki, często z osobistą dedykacją. Taki miał zwyczaj, że swoich gości i rozmówców nimi obdarowywał, wpisując nierzadko jakieś słowo dedykacji. Kiedy przyjeżdżał do jakiejś parafii, zawsze witał się z ludźmi. Zamieniał z nimi kilka słów o zwykłym codziennym życiu, co nieraz wprawiało w zdziwienie, gdyż na co dzień abp Józef kojarzony był z filozoficznymi rozważaniami.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.