O poszukiwaniach tego, co dźwięczy, odkrywaniu talentów jedenastolatki i oryginalnych koncertach z dr Teresą Księską--Falger, prezesem Towarzystwa Muzycznego im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie, rozmawia ks. Rafał Pastwa.
Muzyka klasyczna może stać się bliska każdemu człowiekowi
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość
Ks. Rafał Pastwa: Ożywia Pani od lat życie kulturalne miasta, które nie jest tym rodzinnym…
Dr Teresa Księska-Falger: Urodziłam się w Żarach na zachodzie Polski. W 1958 r. rodzice przenieśli się do Lublina ze względu na fatalne doświadczenia z czasów wojny. Mama straciła w niej niemal wszystkie bliskie osoby. A dodatkowym impulsem była chęć powrotu ojca w rodzinne strony. Rodzina taty wywodzi się spod Krasnegostawu.
Jak muzyka stała się dla Pani inspiracją i przygodą na całe życie?
Od początku moi rodzice twierdzili, że wykazywałam uzdolnienia muzyczne. Wspominali, że ciągle śpiewałam, klaskałam, że było mnie pełno – tak muzycznie. Byłam dzieckiem, którego ideą było szukanie wszystkiego, co dźwięczy. Bardzo wcześnie zaczęłam grać na fortepianie. O swojej przyszłości zadecydowałam definitywnie w wieku 11 lat. Stało się to za sprawą mojej mamy i dzięki Konkursowi Pianistycznemu im. Chopina w Warszawie.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.