Cud w katedrze

Agnieszka Gieroba

publikacja 03.07.2015 09:32

Na obrazie Matki Bożej w lubelskiej katedrze pojawiły się łzy. Była niedziela 3 lipca 1949 roku. Zjawisko przychodziły zobaczyć tysiące ludzi. Lublin stał się miejscem pielgrzymek wiernych z całego kraju.

Lubelska katedra Lubelska katedra
Stała się miejscem licznych pielgrzymek i modlitwy tysięcy wiernych
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

W niedzielne popołudnie przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej w katedrze modliła się grupka ludzi.

W pewnym momencie siostra zakonna Barbara Sadowska zauważyła, że na obrazie pod okiem Matki Bożej widać jakby łzę. Zjawisko to szybko dostrzegli też inni wierni uznając, że Maryja płacze.

Zaraz o całej sytuacji zostali powiadomieni księża pracujący w archikatedrze. Przypuszczali oni, że to naciek wilgoci, który umiejscowił się akurat w tym miejscu.

Katedra w czasie wojny była bardzo zniszczona, trwały prace remontowe, więc istniało duże prawdopodobieństwo, że przez płótno obrazu przemiękła woda spływająca po ścianie. Zdecydowano się zdjąć obraz i zbadać sprawę. Okazało się jednak, że zarówno ściana, jak i spodnia strona obrazu jest sucha.

Powołano więc specjalną komisję, która miała stwierdzić co dzieje się na obrazie. Niestety ciecz nie reagowała z żadnym z odczynników chemicznych wówczas dostępnych. Stwierdzono tylko, że nie jest to ani krew ani łzy. Wierni jednak nie zastanawiali się nad naukowym wyjaśnieniem. Tłumy ludzi przychodziły do katedry czekając nieraz kilka godzin, by dostać się do środka.

Do Lublina zaczęły przybywać pielgrzymki nie tylko z okolicznych wsi i miasteczek, ale i z innych części Polski. Wiele osób przystępowało do sakramentu pojednania, odnotowywano uzdrowienia i nawrócenia. Ówczesne władze nie mogły na to patrzeć spokojnie, gdyż było to wbrew nowemu porządkowi, który zakładał, że Boga nie ma.

Zaczęły się liczne prześladowania i represje osób wierzących. Ludzie przyznający się do wiary w cud trafiali do więzienia oskarżeni o próbę obalenia ustroju. W końcu władze zdecydowały się zamknąć katedrę. Po jej ponownym otwarciu zjawisko było już niewidoczne. Ludzie jednak czuli, że to co się wydarzyło było wielkim znakiem i w dalszym ciągu przychodzili do katedry prosząc Maryję o pomoc w różnych sprawach. Tak jest do dziś. Liczne wota świadczą o tym, że Matka Boża Płacząca w lubelskiej archikatedrze, jak nazwał ją Jan Paweł II wciąż udziela wielu łask.

Dziś wieczorem o godz. 19.00 rozpoczną się uroczystości związane z rocznicą tamtych wydarzeń. Gościem podczas Mszy św. będzie bp Jan Sobiło z Ukrainy.