Zadzwonił św. Michał

ag

publikacja 29.09.2015 13:40

Legenda mówi, że kto osobiście uderzy w dzwon św. Michała i pomyśli życzenie, to na pewni się ono spełni. Jaś, który "zadzwonił" w ubiegłym roku, twierdzi, że legenda jest prawdziwa.

Dzwon św. Michał Dzwon św. Michał
Każdy mógł uderzyć w dzwon
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Chętnych do uderzenia w dzwon nie było zbyt wielu, ale ci, którzy w samo południe przyszli na Wieżę Trynitarską mówią, że taka okazja, by osobiście zostać dzwonnikiem, nie zdarza się często, więc warto z niej skorzystać.

Dzwon św. Michała - dawnego patrona Lublina - nie dzwoni na co dzień już od lat. Przyczyna jest prosta, kościół farny św. Michała na Starym Mieście już nie istnieje. Zostały po nim wydobyte z ziemi fundamenty i dzwon, który przez lata nie miał serca. Jednak w 2001 roku zostało ufundowane nowe serce i dzwon znajdujący się w muzeum na Wieży Trynitarskiej odzyskał głos.

Od tamtego czasu w dzień imienin św. Michała Archanioła odzywa się z wieży przypominając historię nieistniejącego kościoła.

Kościół św. Michała Archanioła był najważniejszą świątynią Lublina, a jego historia była nierozerwalnie związana z historią tego miasta. Znajdował się na placu Po Farze przy ulicy Grodzkiej 9, w północno-wschodniej części wzgórza staromiejskiego.

Jan Długosz w Rocznikach wiązał powstanie kościoła z legendą o cudownym śnie Leszka Czarnego. W 1282 roku podczas wyprawy przeciw Jadźwingom Czarny zatrzymał się w Lublinie. Podczas odpoczynku pod dębem miał sen, w którym Archanioł Michał wręczając miecz królewski, zachęcił go do walki. Po odniesionym zwycięstwie książę ufundował kościół usytuowany w miejscu, w którym miał sen. Pień dębu stanowiący jakoby podstawę ołtarza miał zostać odnaleziony podczas rozbiórki kościoła.

W 1574 roku kościół zyskał miano kolegiaty, zaczęły przy nim działać bractwa religijne, z których najsłynniejsze Arcybractwo Trójcy Przenajświętszej skupiało duchownych z miasta i okolic. Ponadto cechy kuśnierzy, złotników, szewców opiekowały się kaplicami. Niestety, w tym samym roku pożar poważnie uszkodził budynek. Spaliła się wysoka wieża, zegar został zniszczony. Ogień strawił część wyposażenia wnętrza. Naprawa szkód trwała do 1610 roku.

Pierwsza połowa XVII wieku była „złotym” okresem w dziejach kościoła. W tym czasie w bryle zewnętrznej dominowała wieża o wysokości 113 łokci czyli około 65 metrów, zwieńczona kulą i krzyżem. Wewnątrz umieszczone były trzy dzwony. Do gotyckiego wysokiego i wydłużonego prezbiterium z siedmioma kaplicami, zakrystią i skarbcem wchodziło się przez kruchtę. Nawa główna, kwadratowa była podzielona czterema filarami, sklepiona krzyżowo-żebrowo. Kaplice boczne nie komunikowały się ze sobą. Ciekawą i unikalną w skali kraju były dwa chóry – niższy dla wiernych i wyższy muzyczny z organami.

Wnętrze było bogato wyposażone. W ołtarzu głównym znajdował się obraz patrona kościoła, św. Michała oraz płótno przedstawiające sen Leszka Czarnego, poza tym liczne ołtarze.

Pożary spowodowały, że kościół wielokrotnie przebudowywano i naprawiano. Kolejne lata pierwszej połowy XVIII wieku były okresem postępującej ruiny. Plany remontu kościoła zbiegły się z utratą niepodległości przez Polskę.

Podjęty w 1841 roku projekt rozebrania świątyni i zbudowania jej na nowo nie doszedł do skutku z powodu braku funduszy. Kiedy kilka lat później zaczęła walić się wieża, władze zaczęły domagać się natychmiastowego remontu. Ponownie z braku pieniędzy projekt upadł. W tym czasie znacznie uszkodzone były: część dachu nad nawą, prezbiterium i zakrystia.

W zaistniałej sytuacji magistrat wraz z dozorem kościelnym zawarł na przełomie lutego i marca 1846 roku umowę na rozebranie kościoła. Rozbiórki miał dokonać majster ciesielski Jan Woźniakowski. Według umowy, której tekst przechowywany jest w Archiwum Lubelskim pośród akt miasta Lublina, Jan Woźniakowski w zamian za materiały pozyskane z rozbiórki miał rozebrać kościół i uprzątnąć plac. Pozostałe w kościele wyposażenie zostało tymczasowo złożone w klasztorze dominikanów. Rozbiórka trwała do 1855 roku, ostatecznego uprzątnięcia placu dokonano na koszt magistratu lubelskiego, zasypując krypty kościelne.