Coach w konfesjonale

jj

publikacja 16.10.2015 15:14

Choć większość swojego zakonnego życia spędził zamknięty za murami klasztornymi, wpływu na ludzi pozazdrościłby mu pewnie nie jeden wielki mówca, psycholog bądź specjalista od marketingu.

Bł. Honorat Koźmiński zmarł 16 grudnia 1916 r. Bł. Honorat Koźmiński zmarł 16 grudnia 1916 r.
Reprodukcja Justyna Jarosińska /Foto Gość

Skazany przez władze carskie na niebyt, do końca wierzył w siłę i działanie Ewangelii. Dlatego mimo zamknięcia za murami klasztornymi udało mu się stworzyć formę życia konsekrowanego, która w Kościele nie miała wcześniej miejsca. Powołał do życia 26 zgromadzeń, z których do dziś działa 16. 

Ten zapomniany, a wielki polski zakonnik, pochodził z Białej Podlaskiej. Jako kilkunastoletni chłopak wyparł się Pana Boga i z wielkim przekonaniem twierdził, że jego noga w kościele nigdy nie postanie, a każdy kto by go tam spotkał, może napluć mu w twarz. Swoje nawrócenie przeżył podczas uwięzienia w warszawskiej Cytadeli, i jak pisze w swoim dzienniczku, zawdzięcza je modlitwom wstawienniczym matki.

Nawrócił się do tego stopnia, że w 1848 roku - po trzecim roku studiów architektonicznych - wstąpił do nowicjatu braci kapucynów w Lubartowie. Wyświęcony w 1854 r, w tym samym roku w Warszawie ogłaszał wiernym dogmat o Niepokalanym Poczęciu Najświętszej Maryi Panny.

- To był człowiek, który cały, tak jak Jan Paweł II, ofiarował się Matce Bożej - mówi kapucyn o. prof. Andrzej Derdziuk - Jego hasłem było Tuus Totus. 

Zamknięty przez zaborców najpierw w klasztorze w Zakroczymiu, później w Nowym Mieście nad Pilicą, przede wszystkim spowiadał.

Za murami klasztornymi kapucyn rozpoczął pierwszą w Kościele inicjatywę polegającą na zakładaniu ukrytych zgromadzeń. Jego centrum dowodzenia był konfesjonał. To tam Duch Święty wskazywał mu osoby, które Pan Bóg sobie wybrał, by głosiły Ewangelię w miejscach, gdzie ludzie Jej najbardziej potrzebowali.

- Brat Honorat był niezwykle uzdolniony organizacyjnie - opowiada o. Andrzej Derdziuk. - Potrafił inspirować, wyznaczać cele i jednocześnie wskazywać, kto w jakim miejscu powinien działać. Rozeznawał charyzmaty świeckich, ale nikogo przy tym nie tłamsił - zaznacza - Pokazywał jedynie, że ludzie mają predyspozycje, które muszą uruchomić. 

Do błogosławionego do spowiedzi czasami czekało się kilka dni, a nawet tygodni. Do Nowego Miasta nad Pilicą zjeżdżali się ludzie z całej Polski, by właśnie ten kapucyn udzielił im rozgrzeszenia.

- Jego współpracownica, matka Elżbieta Szpuner, ukryta felicjanka, prowadziła specjalną gospodę-hotelik dla ludzi oczekujących na tę spowiedź - opowiada o. Derdziuk. 

Był kierownikiem duchowym wielu ludzi, z którymi spotykał się jedynie w konfesjonale bądź w listach. Mimo zamknięcia, do końca życia działał, dzięki założonym przez siebie zgromadzeniom. 

To właśnie br. Honorat Koźmiński w 1903 r. zainicjował obchody Uroczystości Matki Bożej Częstochowskiej. - Przygotował teksty liturgiczne i jako pierwszy zorganizował przez swoje siostry pielgrzymkę do Częstochowy. Przyszło wtedy 100 tys. pielgrzymów - informuje o. A. Derdziuk. 

W 1908 r. dwie trzecie jego zgromadzeń zostało zlikwidowanych.

Honorat Koźmiński umarł w Nowym Mieście nad Pilicą w 1916 r., a już w 1929 rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny. 

13 października kapucyni rozpoczęli przygotowania do obchodów 100-lecia rocznicy jego śmierci, która przypadnie w grudniu przyszłego roku.