Krwawa środa

ag

publikacja 03.11.2015 12:50

Masakra 18 tys. Żydów na Majdanku 3 listopada 1943 r. była najbardziej wstrząsającym wydarzeniem w dziejach tego obozu i jednocześnie największą egzekucją w historii hitlerowskich obozów koncentracyjnych.

Ucznowie Gimnazjum nr 10 Ucznowie Gimnazjum nr 10
Odczytali nazwiska pomordowanych
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Dokonano jej podczas masowych rozstrzeliwań przeprowadzonych pod kryptonimem Erntefest ("Dożynki"), które były ostatnim aktem eksterminacji Żydów w dystrykcie lubelskim.

Łącznie zginęło wówczas 42-43 tys. Żydów. Ofiarami egzekucji w akcji Erntefest byli Żydzi zatrudnieni w przedsiębiorstwach SS lub zakładach kontrolowanych przez SS. Większość stanowili Żydzi warszawscy.

Poza Majdankiem masowe egzekucje przeprowadzono również w Trawnikach, Poniatowej i kilku mniejszych obozach.

Oszczędzono jedynie kilka tysięcy więźniów, którzy pracowali dla Wehrmachtu w przemyśle lotniczym w Budzyniu, Dęblinie, Zamościu, Białej Podlaskiej i Małaszewiczach.

W obozie na Majdanku do egzekucji zaczęto przygotowywać się w końcu października. Za V polem, na południe od krematorium, przystąpiono do kopania trzech rzędów rowów biegnących zygzakiem.

Przy tej pracy zatrudniono około 300 osobowe komando więźniarskie. Podzielono je na dwie grupy, gdyż prace były prowadzone przez całą dobę w iście rekordowym tempie. W nocy miejsce robót oświetlały specjalnie zainstalowane reflektory.

W celu przyśpieszenia robót zatrudnionym tam więźniom zapewniano lepsze pożywienie, dostarczając nawet w nocy zupę w nieograniczonych ilościach. Zaniepokoiło to więźniów, gdyż tylko niewielu wierzyło pogłoskom, że rowy są przeznaczone do obrony przeciwlotniczej. W ciągu kilku dni prace ziemne zostały zakończone. Każdy rów miał ok. 100 m długości i 3 m szerokości i był głęboki na 2 m. Rowy rozchodziły się z jednego dużego wykopu, do którego od strony V pola prowadziło pochyłe zejście.

Zeznanie szefa krematorium Ericha Muhsfeldta o przebiegu mordu 3 listopada 1943 r.
"Około godziny 6 - możliwe, że mogła być już nawet 7 rano - rozpoczęła się duża akcja. Wpędzono część Żydów, zgromadzonych na V polu do jednego z baraków, gdzie musieli rozebrać się do naga. Następnie Schutzhaftlagerführer Thumann przeciął druty ogrodzenia między V polem a owymi rowami. Powstało w ten sposób przejście. Od przejścia tego do dołu utworzono szpaler uzbrojonych policjantów. Przez szpaler ten pędzono nagich Żydów w kierunku dołów. Tam jeden SS-man z Sonderkommando wpędzał do każdego z rowów po dziesięciu. Tych, którzy znaleźli się w rowie, pędzono do jego drugiego końca. Tam musieli się oni położyć, a następnie stojący nad brzegiem rowu SS-man z Sonderkommanda strzelali do nich. Następne grupy pędzono rowem również aż do jego końca, tam musieli się ci ludzie kłaść na już rozstrzelanych poprzednio, tak, że z biegiem czasu rów taki zapełniał się odcinkami, aż prawie po brzegi. Mężczyzn rozstrzeliwano osobno, tzn. w osobnych grupach, a kobiety w grupach osobnych. Akcja ta trwała bez przerwy do około 5 po południe. SS-mani, dokonujący rozstrzeliwań zmieniali się, wyjeżdżali do koszar SS położonych w mieście na posiłki, a akcja szła nieprzerwanie. Przez cały czas z obu wozów radiowych nadawano muzykę. [...]"

W ciągu tego dnia rozstrzelano wszystkich Żydów, którzy znajdowali się w obozie na Majdanku oraz tych wszystkich, którzy rozmieszczeni byli przy różnych przedsiębiorstwach jak Deutsche Ausrüstungswerke, Bekleidungswerke i we wszystkich kommandach zewnętrznych (Aussenkommandos). Rozstrzelano również wówczas Żydów, którzy więzieni byli na Zamku.

Hołd pomordowanym oddali uczniowie Gimnazjum nr 10 w Lublinie czytając nazwiska zabitych i zapalając znicze.