Jesteśmy dziedzicami

jj

publikacja 06.01.2016 14:33

Tysiące ludzi. Mali i duzi. Wszyscy bardzo ważni, bo w koronach na głowach. Ulicami Lublina po raz piąty przeszedł Orszak Trzech Króli.

Z roku na rok ludzi chcących świętować Objawienie Pańskie uczestnicząc w ulicznych jasełkach jest coraz więcej Z roku na rok ludzi chcących świętować Objawienie Pańskie uczestnicząc w ulicznych jasełkach jest coraz więcej
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Ludzie na pl. Zamkowym zaczęli pojawiać się zaraz po godz. 11. Pogoda nie przeszkodziła na szczęście w dzisiejszym świętowaniu, bo na termometrach w Lublinie od samego rana było jedynie – 3 st.

Od godz. 11.30 zespół Razem za Jezusem wraz z ks. Krzysztofem Kralką zachęcał do wspólnego śpiewania kolęd i rozgrzewał tych, którym jednak nadal było zimno.

Tuż przed 12 na schodach zamkowych pojawił się arcybiskup Stanisław Budzik. -  My wszyscy przez to, że Bóg stał się człowiekiem i narodził się w Betlejem, mamy udział w Jego królewskiej posłudze godności, jesteśmy dziedzicami nieba – mówił do uczestników orszaku.

Jak co roku w rolę Trzech Mędrów ze Wschodu wcielili się przedstawiciele różnych narodów. Był Abraham z Nigerii, Asef z Syrii i Tadeusz z Polski. Był też czwarty król, bo choć wszyscy wiemy, że do maleńkiego Jezusa przybyło trzech króli, niemiecka legenda głosi, że w podróż do Nowonarodzonego udał się też czwarty.

Nie udało mu się dotrzeć do Dzieciątka. 33 lata później dotarł do Boga umierającego na krzyżu. - Do Pana Boga ludzie idą różnymi drogami - mówił ks. Ryszard Podpora, główny organizator lubelskiego orszaku.  – Jest on symbolem wszystkich ludzi, którzy może gdzieś przez lata zwątpień, niewiary, ateizmu wracają - podkreślał. - Ten czwarty król jest waszym cichym patronem – przekonywał zgromadzonych, -  bo do Chrystusa każdy ma otwarte drzwi, każdy ma szansę przyjść. Bardzo się cieszymy, że ten czwarty król dar Zespołu Szkół Plastycznych w Lublinie znowu się pojawił. 

Orszak podobnie jak w latach minionych otwierała gwiazda wykonana przez absolwentkę ZSP w Lublinie, nie zabrakło także największej na świecie kadzielnicy, która została odpalona i uniesiona wysoko w górę tuż przez wyruszeniem orszaku. - My już sobie nie wyobrażamy świętowania dzisiejszej uroczystości bez udziału w orszaku - mówią Bożena i Grzegorz Dębscy. - Jesteśmy co roku i co roku jest fajniej - przekonują. 

Trzej Królowie wraz ze swą wielką świtą przeszli ulicami Lublina spotykając po drodze Heroda, który z balkonu cukierni "Chmielewski" na deptaku pozdrawiał kolędujący tłum. Na koniec wszyscy uczestnicy dotarli do archikatedry gdzie pod przewodnictwem abp Stanisława Budzika odprawiona została uroczysta Msza św.

- To radosne święto wiary i wspólnoty tak bardzo potrzebne dziś w naszym kraju skłóconym i rozdzieranym podziałami - mówił arcybiskup w homilii. - Potrzebujemy takich marszów ponad podziałami przypominającymi, że wszyscy jesteśmy dziećmi jednego Ojca w niebie, obywatelami tej samej ojczyzny zaproszonymi do przejścia przez Bramę Miłosierdzia, zaproszeni szukania dróg pojednania, przebaczenia i porozumienia. 

Arcybiskup zwrócił też uwagę, że złożenie pokłonu Jezusowi wzorem Trzech Króli to poddanie się Jego zwierzchności, zapisanie się do szkoły Jego Ewangelii i realizowanie Jego wezwania by być miłosiernym jak Ojciec jest miłosierny.