Chrześcijaństwo: mamy kryzys? Nic nowego

ks. Rafał Pastwa

publikacja 10.03.2016 14:00

To powrót do prawdziwej i niezmąconej uniwersyteckiej atmosfery. Pośród uczniów sławny filozof, a problem od dwóch tysięcy ten sam: kryzys chrześcijaństwa.

Chrześcijaństwo: mamy kryzys? Nic nowego W debacie uczestniczyli doktoranci KUL i prof. I. Ziemiński ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Punktem wyjścia do dyskusji na katolickim uniwersytecie w Lublinie był artykuł prof. Ireneusza Ziemińskiego z Uniwersytetu Szczecińskiego zatytułowany: „Kryzys chrześcijaństwa z perspektywy filozofii religii”.

Debata odbyła się w ramach kolejnego Tygodnia Filozoficznego. Była niezwykle udana i ciekawa. Dobrze by było, aby to spojrzenie filozofów wykorzystali ludzie, którym zależy na Kościele jako autentycznej wspólnocie wiary.

- O kryzysie chrześcijaństwa mówi się od dawna, religia ta przechodziła bowiem różne koleje losu; najpierw nieformalne podziały na chrześcijaństwo Piotrowe i Pawłowe, potem kryzys ariański, następnie rozpad na Kościół zachodni i wschodni, wreszcie Reformacja oraz procesy sekularyzacyjne. Tym wydarzeniom towarzyszyło sąsiedztwo islamu, które przez wieki uważano za cywilizacyjne zagrożenie dla Zachodu. Współcześnie nie brak myślicieli zarówno stwierdzających kryzys chrześcijaństwa, jak i przeczących mu. Do tych ostatnich należał Leszek Kołakowski, autor eseju „O tak zwanym kryzysie chrześcijaństwa”. Jak sugeruje tytuł, kryzys chrześcijaństwa jest wydumany, istniejąc raczej w głowach tych, którzy go stwierdzają niż w rzeczywistości; istotą problemu jest trudność sprostania moralnym wyzwaniom religii chrześcijańskiej (naśladowanie Jezusa), a nie jej rychły upadek - napisał w artykule prof. I. Ziemiński.

Przy czym filozof z US nie zgadza się z Kołakowskim, że kryzys jest wydumany. Uważa, że jest realny, a nie przygodny.

Zdaniem Krzemińskiego od strony filozoficznej znamion kryzysu chrześcijaństwa można się doszukiwać w przestrzeni instytucjonalnej, kryzysu doszukuje się również w zagadnieniu i naturze władzy w Kościele. Oznak kryzysu dopatruje się w różnie przedstawianej nauce Kościoła, a i w przypadku samego Jezusa, który raz mówił o zbawieniu wszystkich, innym razem zaznaczał, że przyszedł do synów i córek Izraela.

O kryzysie Krzemiński pisze na podstawie problemów doktrynalnych, chociażby tych związanych z pojęciem Boga, zbawczą ofiarą Chrystusa i sensem cierpienia. - Nie ma wątpliwości, że wiele naszych pojęć moralnych, chociażby nakaz przebaczania czy miłowania nieprzyjaciół, zawdzięczamy chrześcijaństwu - pisze w końcowych fragmentach artykułu prof. Krzemiński.

W konkluzji autor artykułu zawiera stwierdzenie, że możliwe jest, zgodnie z nadziejami tzw. nowych ateistów, istnienie w przyszłości świata bez religii, przynajmniej takiej, jak ją postrzegamy obecnie.

Obok prof. Ireneusza Ziemińskiego w debacie udział wzięli doktoranci, którzy zwracali uwagę na brak filozoficznego uzasadnienia twierdzenia, jakoby w przyszłości mógł istnieć świat bez religii, albo któremu obce by było pojęcie Boga. Zwracali uwagę, że kryzysu chrześcijaństwa nie powinno się rozpatrywać wyłącznie z pozycji kulturowej krajów demokratycznych. Nie zabrakło oczywiście zgody, co do niektórych twierdzeń filozofa. W debacie obok prof. Ziemińskiego udział wzięli: Jolanta Prochowicz, Błażej Gębura, Piotr Biłgorajski i Sylwia Wilczewska.

- Doktoranci w większości przygotowali teksty polemizujące z tezami prof. Ziemińskiego. Mój tekst rozwija problem feminizmu, który został w artykule prof. pominięty - powiedziała Jolanta Prochowicz, doktorantka na Wydziale Filozofii KUL.

Na debatę przyszła duża liczba studentów, nie tylko z Lublina, była również delegacja studentów z Warszawy. - Biorę udział w Tygodniu Filozoficznym na tyle, na ile pozwalają mi zajęcia. Uczestniczę w debacie dotyczącej kryzysu chrześcijaństwa w perspektywie filozoficznej - bo studiuję na katolickim uniwersytecie, jestem chrześcijanką i nie wyobrażam sobie pominąć tak istotnego spotkania. Uważam, że racjonalne podejście do wielu istotnych  problemów, także tych  dotykających chrześcijaństwo - może jedynie pomóc - twierdzi Natalia Reszuta, studentka kognitywistyki na KUL.

- Kościół jest wspólnotą, więc wystarczy, że kilka osób będzie miało narzędzia i siłę by na niego wpływać. Aczkolwiek uważam, że kryzys chrześcijaństwa jest zdecydowanie przerysowany przez media i umiejętnie wykorzystywany. Podobnie jak nieprawda jest, że studentów już nic nie interesuje i nie obchodzi - podsumowała Natalia.

Błażej Gębura, uczestnik debaty, nie zgodził się z tezą prof. I. Ziemińskiego, że pojęcie Boga zniknie z kultury, podobnie jak religia. - Teza ta znajduje się na końcu artykułu „Kryzys chrześcijaństwa z perspektywy filozofii religii”, więc można by pomyśleć, że jest mało istotna. Sądzę jednak, że nie ma podstaw co do prawdziwości tej tezy - powiedział w ramach debaty Błażej Gębura. Jego zdaniem źródło religii tkwi w osobistym doświadczeniu każdego człowieka i nie wyeliminuje jej ani zmasowana krytyka, postęp naukowy czy lęk o przyszłość. - Lęk o przyszłość jest czymś racjonalnym, bo wynika z troski o nią. Zdaniem Gębury - prowadzi to jednak do podważenia tezy prof. Ziemińskiego, bo musi istnieć w tym względzie Podmiot, który zna przyszłość. A nawet gdyby nie istniał – to będzie istniało odniesienie do pojęcia tego Podmiotu, który zna przyszłość, której my nie znamy – stwierdził młody filozof.

Jolanta Prochowicz odniosła się do sytuacji współczesnej kobiety, która nadal jej zdaniem nie ma takiego znaczenia jak mężczyzna w kościołach chrześcijańskich. Przywołała sylwetki kobiet, które nie chciały się poddać - patriarchalnej - jej zdaniem - formie chrześcijaństwa. Jej wystąpienie wzbudziło wiele pytań ze strony publiczności.

Debatę należy uznać za udaną, nie tylko ze względu na frekwencję, poziom czy czas trwania, ale również ze względu na aktywność słuchaczy.