Przyszłość po chińsku

Agnieszka Gieroba

publikacja 30.03.2016 13:15

Jeśli Chińczykom uda się zrealizować zamierzenia, za kilka lat świat będzie miał zupełnie nowe oblicze. W dużej mierze chińskie.

Studenci sinologii KUL Studenci sinologii KUL
Swoją przyszłość wiążą z Chinami
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Radosław Pyffel jest prezesem studiów Polska - Azja. Był członkiem polskiej delegacji rządowej podczas wizyty Prezydenta RP Andrzeja Dudy w Chinach.

Jego spotkanie z azjatycką kulturą, mentalnością, gospodarką i polityką zaczęło się niemal 20 lat temu. Od tego czasu Chiny bardzo się zmieniły wpływając także na zamianę oblicza nie tylko Azji, ale i całego świata.

Na KUL spotkał się ze studentami sinologii, jednego z najbardziej obleganych kierunków studiów i opowiadał o zmianach i możliwościach, jakie dają Chiny ludziom władającym językiem mandaryńskim.

- Czas przestać kojarzyć towar słabej jakości z chińszczyzną. Ta epoka już minęła i nikt nie zamierza do niej wracać. Teraz Chiny to kraj ludzi coraz zamożniejszych i coraz lepiej zarabiających. To oznacza, że rośnie konsumpcja i obywatele wydają coraz więcej pieniędzy. Jeszcze 10 lat temu kupowało się w Chinach, dziś to Chiny kupują otwierając swoje rynki dla inwestorów - mówi Radosław Pyffel.

Założenia chińskiej gospodarki na najbliższe lata to wprowadzenie innowacyjności i postawienie na jakość. - Chińczycy nie chcą już produkować tandety, chcą dołączyć do krajów szczycących się wysoką jakością produktów i usług, co jeśli się im uda, a wszystko na to wskazuje, zmieni zupełnie oblicze rynków na całym świecie. Po drugie postawili na konsolidacje władzy i walkę z korupcją, a po trzecie otworzyli się na świat. To Chiny budują np. kolej w Kenii, która ma łączyć kolejne kraje afrykańskie. Wchodzą na rynki nie tylko europejskie, ale obecni są na każdym kontynencie i w każdym kraju - przekonuje Pyffel.

Otwarcie na świat zmieniło chińskie społeczeństwo, które jeszcze 10 lat temu wierzyło we wszystko, co się im mówiło. Dziś coraz więcej Chińczyków podróżuje po świecie, ma własne poglądy i jasno je wyraża.

Przy całym swym potencjale rozwojowym stały się krajem oferującym ludziom władającym chińskim i najlepiej angielskim ogromne możliwości. - To, co można zrobić samemu, z pewnością Chińczycy zrobią, ale np. nie znają się na prawie, marketingu, agencjach PR. Każdy fachowiec z tej dziedziny władający ich językiem może liczyć na wielką karierę i takie same zarobki - podkreśla Radosław Pyffel.