Atrakcje zamiast pożarów

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 18/2016

publikacja 28.04.2016 00:15

Są najmłodszą jednostką OSP w całej puławskiej gminie. Powinni zajmować się gaszeniem pożarów. Im to jednak nie wystarcza.

Marek Teper (pierwszy od lewej) wraz ze swą ekipą ma strażacki samochód z 1984 r. Marek Teper (pierwszy od lewej) wraz ze swą ekipą ma strażacki samochód z 1984 r.
Archiwum OSP Skoki–Borowa

Maleńka wieś na skraju diecezji lubelskiej graniczy z Wieprzem. Dojechać można tu właściwie tylko z jednej strony, bo droga, która prowadzi przez wioskę, w pewnym momencie zamienia się w polną i zmierza do lasu. Nikt tu nie wjedzie ani tym bardziej nie wyjedzie nie zauważony. – Przy wjeździe do wsi na przejeździe zainstalowane są kamery. Kamery monitorują także każdego, kto zechce wjechać do lasu. Nikt nie przemknie – śmieje się Marek Teper, prezes OSP Skoki–Borowa. Od kiedy strażak, który na co dzień zajmuje się budowlanką, został prezesem lokalnej Ochotniczej Straży Pożarnej, o maleńkiej miejscowości w pobliżu Dęblina, stało się głośno. – Mieszkam tu od urodzenia i od zawsze staram się coś robić, by ludziom żyło się lepiej i ciekawiej – opowiada strażak ochotnik.

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.