To nic nie boli

Justyna Jarosińska

publikacja 12.06.2016 18:15

Od piątku w Lublinie trwała akcja rejestracji potencjalnych dawców szpiku organizowana przed fundację DKMS. Jej inicjatorami byli uczniowie i absolwenci Beaty Nowak, nauczycielki III LO im. Unii Lubelskiej, która choruje na mielofibrozę.

Rejestracja trwa zaledwie kilka minut Rejestracja trwa zaledwie kilka minut
Justyna Jarosińska /Foto Gość

W ciągu trzech dni w Lublinie zarejestrowało się prawie 1200 osób gotowych oddać swój szpik, by uratować komuś życie.

- Ja czekałam właśnie na ten dzisiejszy finał, by się zarejestrować - mówi Jola Mroczka, jedna z inicjatorek akcji "Beata i Inni potrzebują twojej pomocy". 

- To nic nie boli, trwa tylko chwilę, a satysfakcja jest ogromna - przyznaje. - Teraz czekam na telefon. My dziś dedykujemy tę akcję naszej „sorce”, ale mamy nadzieję, że uratujemy komuś życie - dodaje. 

Akcja rejestracji potencjalnych dawców trwała od piątku i odbywała się w Tarasach Zamkowych i w Glerii Olimp. Dziś od godz. 10 rejestrację przeprowadzano w szkole pani Beaty Nowak w III LO im. Unii Lubelskiej. 

Monika i Grzegorz Snarscy zarejestrowali się w III LO.   Monika i Grzegorz Snarscy zarejestrowali się w III LO.
Justyna Jarosińska /Foto Gość
 - Właśnie wyszliśmy z kościoła - mówią Monika i Grzegorz Snarscy, którzy do III LO dotarli przed godziną 14. - Spacerowaliśmy, gdy jedna pani nas zaczepiła i wręczyła ulotkę o akcji. Nie zastanawialiśmy się - mówią zgodnie małżonkowie. 

Snarscy przekonują, że nie boją się ani procedury rejestracji ani samego ewentualnego pobrania szpiku.

- Nie wiele wiemy o tym zabiegu, ale wszyscy mówią, że to nic strasznego, więc wierzymy, a jeśli dzięki temu moglibyśmy komuś uratować życie, to tym bardziej chcemy wziąć udział w akcji. 

Beata Nowak jest polonistką w III LO im. Unii Lubelskiej. W styczniu tego roku dowiedziała się, że choruje na rzadki nowotwór związany z nieprawidłowym funkcjonowaniem szpiku kostnego.

W wyzdrowieniu może pomóc tylko przeszczep szpiku. Niestety, nikt z rodziny Beaty nie może być dawcą, dlatego potrzebny jest niespokrewniony bliźniak genetyczny. Czy znajdzie się on wśród zarejestrowanych podczas trzydniowej akcji na Lubelszczyźnie oraz na Podkarpaciu i w Krakowie, okaże się za kilkanaście dni.

Być może jednak dzięki akcji uczniów pani Beaty ktoś inny znajdzie swojego genetycznego bliźniaka.