Mleczne problemy Polski

ks. Rafał Pastwa ks. Rafał Pastwa

publikacja 08.09.2016 15:42

Podobno mleko z Lubelszczyzny kupuje prezydent Andrzej Duda. Na darmo jednak szukać zorganizowanej kampanii promocyjnej lokalnych produktów mlecznych w regionie, nawet podczas Europejskiego Festiwalu Smaku.

Mleczne problemy Polski Przed protestem Zarząd Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka zorganizował konferencję prasową, którą poprowadził prezes Rafał Stachura ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

To swego rodzaju paradoks. Trwa bowiem Europejski Festiwal Smaku. Można tam znaleźć dosłownie wszystko, smaki niemalże z całego świata. Suszone owoce i sery z zagranicy, chleb z Łodzi i ten z Litwy, kiełbasę węgierską i ormiańską potrawę - chaczapuri. Oczywiście, jest też golonka ze świni rasy puławskiej i cebularz, produkt promowany z całych sił w województwie lubelskim.

W cieniu festiwalu odbył się protest hodowców bydła mlecznego w Lublinie. Podobno w mleko z Lubelszczyzny zaopatruje się prezydent Andrzej Duda. Na darmo jednak szukać zorganizowanej kampanii promocyjnej rodzimych produktów mlecznych, nawet podczas Europejskiego Festiwalu Smaku. Dlaczego cebularz wygrywa z serami, jogurtami, kefirami czy mlekiem z Lubelszczyzny?

Mleczne problemy Polski   Protestujący w eskorcie policji przeszli z pl. Teatralnego pod Urząd Wojewódzki ks. Rafał Pastwa /Foto Gość W związku z nieopłacalnymi cenami mleka oraz z pogarszającą się sytuacją w mleczarstwie Zarząd Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka zorganizował konferencję prasową i protest. Rafał Stachura, prezes zarządu i współwłaściciel potężnego gospodarstwa mleczarskiego, przedstawił postulaty związkowców i próby ewentualnego rozwiązania obecnego kryzysu. Na spotkaniu pojawił się wicemarszałek województwa lubelskiego.

Zdaniem Grzegorza Kapusty z PSL, wicemarszałka województwa lubelskiego, na Lubelszczyźnie po 2020 r. nie będzie problemu z promocją lokalnych produktów mlecznych, które będzie można znaleźć w sklepach i sklepikach nie tylko w stolicy regionu. Ma się to dokonać za sprawą powstającego Funduszu Promocji Mleka. Dlaczego nie ma szerszej promocji wyrobów mleczarskich do tej pory, skoro region jest typowo rolniczy – nie był w stanie odpowiedzieć.

– Mleczarstwo to potężny kapitał w naszym województwie. Tę grupę stanowi nie tylko 14 tys. dostawców mleka, ale również zakłady mleczarskie i osoby zatrudnione w gospodarstwach. Obecna cena za litr mleka jest nieopłacalna. Dla Urzędu Wojewódzkiego i Zarządu Województwa Lubelskiego jest to niezwykle ważna gałąź produkcji rolniczej, a jesteśmy województwem typowo rolniczym, bo ok. 38 proc. naszego społeczeństwa pracuje w rolnictwie – stwierdził G. Kapusta. Podkreślił jednak, że Urząd Marszałkowski ma ograniczone możliwości pomocy bezpośredniej rolnikom.

Po konferencji prasowej grupa kilkudziesięciu hodowców i producentów mleka przeszła pod Urząd Wojewódzki w Lublinie. – Nikt z naszych lokalnych polityków ani przedstawicieli urzędów, poza marszałkiem Sławomirem Sosnowskim, nie zareagował na nasze wcześniejsze sygnały – mówił R. Stachura.

Mleczne problemy Polski   Protest zorganizowano w związku z nieopłacalnymi cenami mleka oraz z pogarszającą się sytuacją w mleczarstwie ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Podczas nieobecności wojewody pismo zostało złożone na ręce Krzysztof Dziewulskiego, dyrektora Wydziału Środowiska i Rolnictwa, który zaproponował hodowcom cykliczne spotkania.

Podczas konferencji prasowej padło stwierdzenie, że polityka unijna zmierza do redukcji pogłowia bydła mlecznego w naszym kraju, na co przeznaczono w ostatnim czasie 46 mln euro. Mówi się nawet o redukcji o 30 proc. Obecnie producenci otrzymują 99 gr za litr mleka, podczas gdy jeszcze ponad rok temu za litr mleka otrzymywali nawet 1,69 zł. Aby produkcja mleka się opłacała, muszą dostawać minimum 1,25 zł za litr. Po zniesieniu kwot mlecznych w Polsce jest nadprodukcja mleka. Oznacza to, że aż jedna trzecia musi zostać przeznaczona na eksport. – Codziennie 1,5 mln litrów mleka dostarcza do mleczarni 14 tys. dostawców z naszego województwa. Jeżeli warunki w sektorze mlecznym się nie poprawią, upadną nie tylko gospodarstwa, ale również mleczarnie. Pracę stracą osoby pracujące w handlu, dystrybucji i rolnictwie. A my nie będziemy mieli własnych produktów mlecznych na stole, tylko zagraniczne – przestrzega R. Stachura.

Zdaniem prezesa Zarządu Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka, sytuacja gospodarstw mlecznych jest nie do pozazdroszczenia. Banki zastanawiają się nad kredytowaniem rolnictwa w sytuacji nieopłacalnej produkcji mleka. – Dodatkowo ustawa o obrocie ziemią rolną powoduje, że ta jest w zasadzie niezbywalna. Poza tym opodatkowanie sklepów wielkopowierzchniowych dotyka zwłaszcza producentów. Zachód ma swoje sieci handlowe w Polsce, a polskie produkty są stopniowo wypychane na margines z rynków dużych zagranicznych sieci handlowych. Jest to zgodne z prawem, ale nie ma to znamion solidarności – tłumaczy R. Stachura.

Zdaniem Zarządu Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka, należy wprowadzić realne dopłaty do eksportu w celu wywiezienia nadwyżek produkcji poza Polskę i UE, co zmniejszy podaż na krajowym rynku i zrekompensuje też niskie ceny na rynkach światowych. Po drugie – trzeba zablokować import artykułów mleczarskich po cenach dumpingowych z innych krajów Unii Europejskiej oraz wprowadzić kontrolę nad importowanymi produktami przez ARR. Po trzecie – należy pilnie uregulować na drodze ustawowej współpracę pomiędzy producentem a sieciami handlowymi. Włącznie z określeniem, jaki procent ceny detalicznej ma trafić do producenta.

Mleczne problemy Polski   Dr Rafał Stachura, prezes Zarządu Lubelskiego Związku Hodowców Bydła i Producentów Mleka ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Zdaniem związkowców, należy wesprzeć Polskie Spółdzielnie Mleczarskie, gdyż nie będą one funkcjonować bez producentów mleka, a ci bez spółdzielni. Należy inwestować duże pieniądze w kampanie reklamowe promujące walory prozdrowotne wyrobów mleczarskich i zwiększające spożycie mleka. Trzeba powrócić do wcześniejszego rozwiązania dotyczącego picia mleka w szkołach, by dzieci otrzymywały je przez 5 dni w tygodniu. – Według mnie, jeszcze jedną bardzo ważną regulacją powinien być powrót do uregulowania nadprodukcji mleka poprzez system kwotowy – precyzuje R. Stachura.

Grzegorz Kapusta podkreślił, że Urząd Marszałkowski ma ograniczone możliwości pomocy bezpośredniej rolnikom, a spełnienia oczekiwań producentów mleka należałoby oczekiwać ze strony ministerialnej. Przypomniał również, że odbyła się nadzwyczajna sesja Sejmiku Województwa Lubelskiego poświęcona problemom rolnictwa, zakończona wypracowaniem konkretnego stanowiska. Wicemarszałek zauważył konieczność prowadzenia marketingu gospodarczego, organizowania misji mleczarskich i petycji kierowanych do ministra rolnictwa.