Szymon Hołownia o katoliku codziennego użytku

hw,tt

publikacja 12.10.2016 12:25

Szymon Hołownia: - Nie daj więc sobie wmówić, że nie masz na nic wpływu, bo masz większy niż myślisz. Nie rezygnuj z wakacji, nadal chodź do kina i pij wino do kolacji.

Szymon Hołownia o katoliku codziennego użytku Szymon Hołownia ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Szymon Hołownia, znany dziennikarz i publicysta, autor książek, fundator fundacji „Kasisi” i „Dobra Fabryka” - gościł w Chełmie na zaproszenie Chełmskiego Domu Kultury. Dwugodzinne spotkanie z publicznością, która składała się nie tylko z sympatyków programu „Mam talent”, ale również z czytelników jego książek i sympatyków jego aktywności charytatywnej, miało charakter praktycznej, życiowej katechezy.

Zapytany o to, czy jako katolik musi się tłumaczyć ż tego, że jest katolikiem i czy publiczne przyznawanie się do wiary stanowi dla niego kłopot, odpowiedział w tradycyjnym dla siebie stylu. - W TVN nikt nie ma z tym problemu. Nikomu to nie przeszkadza, nikogo to nie dziwi. Raczej problem z tym mają moi bracia katolicy. A katolicyzm… ja się bardzo cieszę, że jestem katolikiem, że należę do Kościoła.

- Jeśli komuś nie odpowiada chrześcijaństwo, jeśli ktoś chce żyć po swojemu, to niech idzie, gdzie mu pasuje. Czy Jezus biegał za wszystkimi? Czy prosił, żeby szli za Nim ci, którzy tego nie chcieli? Dlatego i my mamy robić swoje, żyć Ewangelią i nie oglądać się na innych. Nie wystarczy mówić o Ewangelii, ale żyć Ewangelią - mówił Hołownia. Zachęcał by w sposób dojrzały i odpowiedzialny dbać i rozwijać swoją wiarę. - Zamiast narzekać na swojego proboszcza, trzeba uruchomić duszpasterstwo nożne i pójść do innego kościoła na Mszę św. Jesteśmy wolni - mówił.

Szymon Hołownia o katoliku codziennego użytku   Spotkanie z Szymonem Hołownią prowadził ks. Rafał Pastwa Agnieszka Poźniak W tym miejscu autor „Jak robić dobrze” nawiązał do osoby papieża Franciszka. Podkreślał, że jest on ewidentnym znakiem dla Kościoła i przejawem działania Ducha Świętego. - Kto z państwa nie chciałby, aby jutro gościem na kolacji w waszym domu był papież Franciszek? - pytał. - Każdy by chciał. Bo to człowiek, który żyje Ewangelią i jest fajny, jest dobry - precyzował. Opowiadał również o spotkaniach z abp. Konradem Krajewskim, jałmużnikiem papieskim. Mówił o tym jak jałmużnik papieża Franciszka posługuje bezdomnym i imigrantom, jak mieszka i kogo prosi o pomoc. - Styl realizowania wiary zależy od dojrzałości. Dotyczy to świeckich i duchownych, także biskupów. Można się zestarzeć i nie dorosnąć do Ewangelii, nic z niej nie zrozumieć - tłumaczył zebranym.

W rozmowie z ks. Rafałem Pastwą, kierownikiem lubelskiego „Gościa Niedzielnego” autor „Tabletki z krzyżykiem” tłumaczył o niezmienności i radykalizmie Ewangelii. - Jeśli bronimy nierozerwalności małżeństwa, świętości życia od poczęcia do naturalnej śmierci, to brońmy także słów Chrystusa, który mówił o przyjmowaniu przybyszów, odwiedzaniu więźniów, karmieniu głodnych i pojeniu spragnionych. Ewangelii nie da się podkreślić markerem, by żyć w oparciu tylko o jej zaznaczone, wygodne fragmenty - podkreślał.

Dyskusja przeniosła się również na działalność charytatywną. Szymon Hołownia opowiadał o założonych przez siebie fundacjach. Fundacja „Kasisi” działająca w Zambii pomaga dzieciom osieroconym, chorym na AIDS, zakażonym wirusem HIV, które stały się obiektem handlu, przemocy czy innych działań. Tłumaczył również czym zajmuje się „Dobra Fabryka”, która działa na terenie kilku państw afrykańskich, ale być może będzie aktywna także w jednym z rejonów Rosji, gdzie zdaniem Szymona jest nagląca potrzeba pomocy określonej grupie osób.

Założyciel fundacji „Kasisi” odpowiadał również na pytania osób, które uczestniczyły w spotkaniu w sali widowiskowej Chełmskiego Domu Kultury. Został zapytany o kondycję polskiego Kościoła i o możliwość porównania go z innymi wspólnotami. - Nie podejmuję się tego zadania, mogę powiedzieć coś na temat Kościoła na poziomie parafii. Natomiast nie wierzę, że sprawdza się myślenie w kategorii Kościoła narodowego w przypadku chrześcijaństwa opartego na Ewangelii. Bo chrześcijaństwo jest „odmiejscowione”, to taki system, który da się „wgrać” do każdego człowieka, żyjącego pod każdą szerokością geograficzną. I w każdym Kościele są słabe i mocne punkty - wyjaśniał. - Mam swoje parafialne kościoły, w których czuję się dobrze: w Zambii, Polsce, Anglii, ale są też takie wspólnoty, w których się nie odnajduję.

Szymon Hołownia o katoliku codziennego użytku   Po spotkaniu Szymon Hołownia podpisywał książki ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Na pytanie dotyczące przyszłości, odpowiadał, że Pan Bóg oduczył go skutecznie, we wszystkich wymiarach myśleć o przyszłości. – Nie myślę w horyzoncie dłuższym niż jeden dzień. „Słonia da się zjadać tylko po kawałku” - jak głosi stare, afrykańskie przysłowie. Kiedy budzę się rano to mówię: „Panie Boże daj mi, żebym wieczorem był bliżej Ciebie niż jestem teraz”. Zawsze nam brakuje wszystkiego na za tydzień, na za dwa tygodnie. Ale na dzisiaj mi jeszcze nigdy niczego nie zabrakło. Modlę się przecież: „Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj”, a nie na za dwa tygodnie. Manna na pustyni wystarczała na jeden dzień, nie dało się jej odłożyć na lokatę - mówił. Dodał jednak, że jesteśmy też od tego, aby sprawiać, że na dziś wystarczy również tym, którzy nie mają niczego.

- Chcę napisać książkę o tym „dzisiaj”. Jakoś  nie daje mi spokoju to, że tylu z nas zakorzenionych jest w przeszłości, w przeszłości Kościoła, polityki, historii „z głową do tyłu”. Tymczasem nie ma wczoraj, nie ma jutro – jest dziś. Dlatego chcę wycisnąć z „dziś” jak najwięcej. Dziś chcę być lepszym człowiekiem, chrześcijaninem, a najtrudniej jest być chrześcijaninem wobec swoich najbliższych, w domu rodzinnym - precyzował.

Po spotkaniu Szymon Hołownia podpisywał swoje książki, które cieszyły się w Chełmie dużym powodzeniem. - Jestem zadowolona i cieszę się, że przyszłam. Było bardzo sympatycznie i pouczająco. Kupiłam trzy książki, bo chcę je wręczyć również moim znajomym, którzy cenią sobie książki Szymona, a nie mogli dzisiaj przyjść. Przeczytałam ostatnio „Święci codziennego użytku” i „Jak robić dobrze”. Nie są to rzeczy skomplikowane, ale niezwykle upraszczające drogę do Boga i otwierające umysł. Dobrze, że ktoś pisze takie książki - mówi Monika z Chełma.