Nazywali go dziaduniem

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 50/2016

publikacja 08.12.2016 00:00

Urok miejsca był tak wielki, że jednorazowa kuracja, którą miał tu odbyć, zamieniła się w stałą przyjaźń i tęsknotę tak wielką, że odtąd wszystkie swoje urlopy Prus spędzał w Nałęczowie.

Biurko pisarza. Biurko pisarza.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Dla wielu ludzi związki Prusa z Nałęczowem są zaskoczeniem. Dopiero po przyjeździe do uzdrowiska podczas spacerów po Parku Zdrojowym spotykają postać pisarza na ławeczce przed pałacem. – Dla nas wydaje się takie oczywiste, że Prus bywał w Nałęczowie i tu tworzył, ale dla większości ludzi to zaskoczenie. Dlatego nasze muzeum nie tylko opowiada historię pobytu Prusa w Nałęczowie, ale i stara się odtworzyć klimat XIX-wiecznego miasteczka, które systematycznie pisarz odwiedzał – mówi Bogumiła Wartacz, kierownik muzeum.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.