Dzieci z Wiosek Dziecięcych szukają mamy

Justyna Jarosińska Justyna Jarosińska

publikacja 01.02.2017 13:49

Od 25 lat w 14 takich samych domkach w Kraśniku Fabrycznym mieszkają dzieci, których biologiczni rodzice z różnych względów nie mogą sami wychowywać. Te dzieci mogą mieć normalny dom i rodzinne ciepło dzięki rodzicom SOS.

Łukasz Łagód podkreśla, że bycie rodzicem SOS to powołanie i misja Łukasz Łagód podkreśla, że bycie rodzicem SOS to powołanie i misja
Justyna Jarosińska /Foto Gość

SOS Wioska Dziecięca w Kraśniku jest jedną z czterech w Polsce prowadzonych przez Stowarzyszenie SOS Wioski Dziecięce. Mieszka tu 67 dzieci w wieku od 3 do 21 lat. 

Domy, w których dzieci żyją ze swymi opiekunami,  niczym szczególnym się nie wyróżniają. - Każda rodzina prowadzi zwyczajne życie – opowiada Łukasz Łagód psycholog z kraśnickiej Wioski. – Dzieci wychodzą do szkoły, wracają na obiad, odrabiają lekcje, w wolnym czasie rozwijają swoje pasje. Dla mnie jako pracownika Wioski ważne jest, że my tu uciekamy od instytucjonalności – podkreśla. – Chcemy, by dzieci miały poczucie bezpieczeństwa i by czuły, że żyją w prawdziwych rodzinach, dlatego tak istotne jest, że mieszka z nimi cały czas ten sam opiekun, a nie ktoś kto przychodzi na dyżur.

W Wiosce dziećmi opiekują się dwa małżeństwa, ale głównie rodzicami SOS są mamy. - Bardzo zachęcamy także panów, by razem ze swoimi żonami decydowali się na bycie rodzicem SOS - mówi Ł. Łagód. 

Aktualnie SOS Wioski Dziecięce po raz drugi ruszyły z kampanią „Szukam mamy”. – Choć w naszej Wiosce pracują panie, które są mamami dla kolejnego z kolei pokolenia, i święta Bożego Narodzenia w ich domu wyglądają wyjątkowo, bo zjeżdżają się wszyscy byli podopieczni, to jednak mamy świadomość, że niektóre z nich będą chciały odejść wkrótce na emeryturę – informuje Dariusz Krysiak. – Więc także i my poszukujemy mam dla naszych dzieci.

Decyzja o byciu rodzicem SOS jak mówią pracownicy Wioski, zmienia życie. – Trzeba zadać sobie pytanie czy jestem gotowa, gotowy, otworzyć swoje serce na dzieci, na ich problemy, trudności ale też radości – mówi Ł. Łagód. - Bycie rodzicem SOS to nie jest zawód, to powołanie i misja. Jeśli ktoś to potraktuje jako zawód, sposób na zdobycie pieniędzy to na pewno tu się nie sprawdzi, jedynie może skrzywdzić dzieci. Dyrektor Dariusz Krysiak zauważa, że najważniejsze to chcieć zostać rodzicem SOS. – Owszem, trzeba przejść przez kilka etapów rekrutacyjnych mieć odpowiednie predyspozycje psychiczne, fizyczne i być gotowym na ciągłe poszerzanie swojej wiedzy, umiejętności w zakresie wychowania oraz wspierania rozwoju dzieci, ale wszystko zaczyna się od wypowiedzenia słowa: chcę.

Najważniejszym zadaniem wszystkich ludzi pracujących w Wiosce jest staranie, by dziecko wróciło do swojej rodziny. - Bo rodzina to rodzina – podkreśla D. Krysiak. - My jesteśmy tylko w zastępstwie, na jakiś okres. Absolutnie nie uzurpujemy sobie prawa do bycia rodzicami, choć zdarza się, że nasi podopieczni mówią do swoich mam SOS – mamo. My jednak staramy się zapewnić im przede wszystkim jak najlepsze warunki pobytu i zniwelować te braki, jakich doświadczyły wcześniej.