Bracie Józefie - "my tak naprawdę nie poznaliśmy Ciebie"

ag

publikacja 10.02.2017 18:24

"My tak naprawdę nie poznaliśmy Ciebie" - wiele osób wpisywało w księdze kondolencyjnej po śmierci abp Józefa Życińskiego. Lepiej poznać byłego metropolitę można było dzięki wspomnieniom, jakimi dzielili się goście panelu poświęconego zmarłemu arcybiskupowi.

Spotkanie w Trybunale Koronnym Spotkanie w Trybunale Koronnym
Wspominali abp Józefa Życińskiego
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Upamiętniając osobę zmarłego metropolity Radio eR wraz z Towarzystwem im. Henryka Wieniawskiego w Lublinie zaprosiło do Trybunału koronnego na koncert muzyki barokowej i mozartowskiej, podczas którego można było wysłuchać utworów Haendla, Bacha i Mozarta. Po koncercie odbył się panel, podczas którego abp Józefa Życińskiego wspominali Agnieszka Zańko, Katarzyna Skubisz-Kępka, Zygmunt Nasalski i Jan Pleszyński. Spotkanie poprowadził ks. Mieczysław Puzewicz.

Pani Katarzyna wspominała abp Józefa, jako towarzysza młodych. - Poznałam go, kiedy w Lublinie powstało Duszpasterstwo Młodzieży wówczas przy kościele Ducha Świętego. W mojej pamięci pozostał, jako człowiek, który nas młodych słuchał, rozmawiał z nami o naszych pomysłach, które raz były lepsze raz gorsze, nigdy nie krytykował, zawsze zwracał się do nas z szacunkiem. Inspirował nas, jak bardzo widzę to dopiero teraz - mówiła Katarzyna Skubisz - Kępka.

Jan Pleszyński spotkał abp Józefa Życińskiego, wówczas zwykłego księdza, jako młody człowiek, dwudziestokilkuletni. - Zaproszono mnie w latach 80. na seminarium naukowe, podczas którego starsi koledzy podpuścili mnie, bym skontrował wypowiedź prof. Życińskiego. Napisałam polemikę do jego tekstu, która ukazała się drukiem. Po jakimś czasie, ku mojemu zdumieniu, otrzymałem list od niego, w którym dziękował mi za polemikę i zwracał się do mnie "panie docencie". Odpisałem mu wówczas, że nie jestem docentem, tylko dozorcą. Tak się mu to spodobało, że zaprosił mnie do Krakowa i tak zaczęły się nasze relacje, które na różnych polach trwały przez 25 lat. Choć nie był moją rodziną, był mi człowiekiem bardzo bliskim, jednym z najważniejszych - mówił Jan Pleszyński.

Agnieszka Zańko abp Józefa poznała z racji swojej pracy w Domu Spotkań w Dąbrowicy. - Abp Józef miał niezwykłą wrażliwość na ludzi chorych czy niepełnosprawnych. Mówił nam często o tym, ale też okazywał troskę. Często powtarzał, że jesteśmy ważni dla niego i całego Kościoła. W mojej pamięci pozostał jako niezwykle otwarty i wrażliwy na drugiego człowieka. Nie bał się nas i czuliśmy jego sympatię i empatię. Ujęło mnie też to, że zapamiętywał ludzi. Kiedy raz mu powiedziałam jak mam na imię zapamiętał to i zawsze, kiedy przyjeżdżał do Dąbrowicy zwracał się do mnie po imieniu i pytał o moje różne sprawy - mówiła pani Agnieszka.

Każdy zapamiętał abp Józefa na swój wyjątkowy sposób. Osobiste kontakty, udział w konferencjach prowadzonych przez abp Życińskiego, słuchanie jego homilii i czytanie pisanych przez niego tekstów odcisnęło swoje ślady na życiu wielu ludzi.

Jaki był naprawdę abp Józef odsłaniają zapisane przez niego samego wspomnienia dotyczące dzieciństwa i rodzinnego domu. To te doświadczenia kształtowały spojrzenie na świat, poglądy i relacje z innymi. Sam o tym tak mówił: „Pamiętam równocześnie, jak moją wizją świata wstrząsnęły jakieś rekolekcje ludowe, których tekst odnalazłem w starej książce w szafie, kiedy miałem chyba sześć lat. Kiedy Rodzice wychodzili do pracy w polu, opiekowałem się młodszym o pięć lat Bratem i czytałem z tej książki konferencje o życiu wiecznym, niebie, czyśćcu i piekle. Mój świat, oglądany z perspektywy sześciolatka, zawirował po tej lekturze. Wszystko, co mnie otaczało, wydało mi się mało ważne i drugoplanowe. Bardzo przejąłem się tamtą wizją i chyba ona najbardziej wpłynęła na kształtowanie się moich zainteresowań w dzieciństwie. (…)”.

Przekonanie o Bożej miłości, która chce uchronić człowieka przed wiecznym cierpieniem, które narodziło się w małym Józiu, w dorosłym Józefie często znajdowało swój wyraz w myślach wypowiadanych podczas homilii czy zapisywanych w publikacjach. W jednym z kazań mówił:  „Wśród codziennych rozterek i niepokojów trzeba nam konsekwentnego odwołania do Bożego układu odniesienia. Ani mądrość żadnego z polityków, ani doświadczenie najbardziej cenionych autorytetów nie może przesłonić prawdy, że jak Apostołowie jesteśmy posyłani na krańce ziemi”.

O godz. 19.00 w archikatedrze została odprawiona Msza św. w intencji śp. abp. Józefa. Przewodniczył jej abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski. Obecni byli również: bp Ryszard Karpiński, bp Mieczysław Cisło oraz bp Artur Miziński, sekretarz KEP. Homilię wygłosił ks. Tomasz Adamczyk, ostatni sekretarz abp. Józefa Życińskiego. Szczególnie zabrzmiał przywołany fragment tekstu abp. Życińskiego napisanego po śmierci wybitnego naukowca Arthura Peacocke’a. Stały się one podsumowaniem homilii, a jednocześnie ukazały stosunek śp. abp. Życińskiego do sensu śmierci i sensu nauki. Abp Życiński podkreślał bowiem, że praca badawcza, jak i nagła śmierć – jawią się jako sens, w którym Bóg ogarnie nas swoją miłością.

Abp Stanisław Budzik podziękował uczestnikom liturgii, także ks. Adamczykowi za troskę o zachowanie dziedzictwa i utrwalanie pamięci o zmarłym pasterzu. Podziękował licznie zgromadzonym księżom i siostrom zakonnym oraz wiernym świeckim.

– Niech ta wspólnota modlitwy, która przywołuje obecność śp. abp Życińskiego, będzie dla nas umocnieniem miłości do Kościoła i naszej wdzięczności za dar wybitnego pasterza. Niech to spotkanie inspiruje nas do głoszenia Ewangelii. „Idźcie i głoście” – to hasło programu na rok duszpasterski, w którym się znajdujemy. Ksiądz Arcybiskup był dla nas wzorem głosiciela Ewangelii, głosił ją wszystkim ludziom, także tym na peryferiach jak mówi papież Franciszek, zwłaszcza na peryferiach egzystencjalnych – zakończył abp Budzik.

Czytaj także: