Była w centrum wydarzeń, gdy Rosjanie zajmowali Krym. Widziała walkę, relacjonowała ludzkie tragedie. Nie uważa się jednak za korespondentkę wojenną. Arleta Bojke opowiadała o pracy dziennikarza.
Arleta Bojke na spotkaniu w Chatce Żaka w Lublinie.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Zawsze chciałam mieć ciekawą pracę i byłam ciekawa świata, dlatego uczyłam się języków obcych. Gdy mówiłam komuś o swoich marzeniach, że chciałabym być korespondentką w Waszyngtonie lub Berlinie, ludzie kiwali głowami jakoś bez przekonania. Wybrałam studia dziennikarskie, by realizować te marzenia, choć wiedziałam, że to może być trudna sprawa.
Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.