Nikt się na to wcześniej nie odważył. Kinoteatr o przygodach komisarza Zygmunta Maciejewskiego

ks. Rafał Pastwa

publikacja 15.07.2017 10:52

Punkt wyjścia stanowi powieść Marcina Wrońskiego "Pogrom w przyszły wtorek". Akcja się toczy w Lublinie. Dwóch reżyserów zrealizowało spektakl po mistrzowsku. Pół tysiąca widzów zobaczyło niezapomniane widowisko.

Nikt się na to wcześniej nie odważył. Kinoteatr o przygodach komisarza Zygmunta Maciejewskiego Aktorom i statystom dziękował po premierze Łukasz Witt-Michałowski ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Rozmach i poziom artystyczny przedsięwzięcia, które zrealizowali Łukasz Witt-Michałowski i Norbert Rudaś we współpracy z pisarzem Marcinem Wrońskim na podstawie jego kryminału „Pogrom w przyszły wtorek”, przejdzie do historii jako widowisko, którego Lublin nie widział. To wielka sztuka, przekraczająca poziomem lokalność, mimo że skoncentrowana w i na Lublinie. Publiczność była świadkiem wydarzenia kulturalnego na poziomie europejskim. Już samo udźwignięcie projektu od strony technicznej okazało się mistrzostwem.

Nikt się na to wcześniej nie odważył. Kinoteatr o przygodach komisarza Zygmunta Maciejewskiego   Bardzo ciekawa jest relacja Grabarz - Maciejewski ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Akcja dzieje się równolegle na centralnie ustawionej scenie, na dwóch potężnych ekranach z lewej i prawej strony oraz w innych miejscach dziedzińca zamkowego w Lublinie. Widzowie nie mają czasu na rozproszenie. Nie ma mowy o znudzeniu. Skupienie jest naturalnym wynikiem ogromnej ciekawości, jaką wzbudza tocząca się akcja. Po mistrzowsku zostały wykonane zdjęcia do części filmowej. Norbert Rudaś pokazuje Lublin tak, jakby to było miasto historii i teraźniejszości. Siłą tego spektaklu jest także dobry dźwięk. Na scenie świetnie prezentują się Przemysław Sadowski i Mirosław Zbrojewicz. Świetnie wyglądają „przejścia” ze sceny na ekran i odwrotnie. W ujęciach kamery wrażenie robią: Agnieszka Wielgosz, Matylda Damięcka i Jarosław Tomica. Wszystko wywołuje emocje w tym widowisku. A kryminał zostaje kryminałem. Jest też humor, ale widz szybko wraca do rzeczywistości pełnej napięcia. Bo jest Grabarz i niezniszczalny Zygmunt Maciejewski.

Mimo znacznej odległości widza od sceny aktorzy poradzili sobie z niuansami, które znacznie łatwiej pokazać przed kamerą. Pytanie, czy w związku z głośną już przecież premierą czytelnicy kryminałów Marcina Wrońskiego będą utożsamiać wygląd, głos i sposób poruszania się Zygi Maciejewskiego z Przemysławem Sadowskim. Bo aktor zagrał świetnie.

Nikt się na to wcześniej nie odważył. Kinoteatr o przygodach komisarza Zygmunta Maciejewskiego   Twórcy kinoteatru opartego na powieści Wrońskiego zrealizowali go z rozmachem ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Miejmy nadzieję, że znajdzie się przestrzeń i pieniądze na to, aby szersza publiczność mogła zobaczyć kryminał w niezwykłej odsłonie. Premiera odbyła się 14 lipca na dziedzińcu zamkowym w Lublinie, a widzowie zobaczą kryminał w połączonej wersji teatralnej i filmowej jeszcze tylko 15 i 16 lipca. Trzeba mieć również nadzieję, że dzieło obu lubelskich reżyserów zostanie dostrzeżone na szerszym forum. Witt-Michałowski i Rudaś potwierdzili, że Lublin jest miastem kultury i kreatywnych artystów. Oglądając ten spektakl, ma się wrażenie, że inni mogą nam tylko zazdrościć.

„Pogrom w przyszły wtorek” to powieść przenosząca czytelnika do Lublina z 1945 roku. Osadzony w więzieniu na Zamku lubelskim przedwojenny komisarz Zygmunt Maciejewski podpisuje pakt z przebiegłym ubekiem Grabarzem. Taka jest cena nie tylko przeżycia, ale przede wszystkim ocalenia żony i małego dziecka. Maciejewski podejmuje się rozwiązania zagadki, która prowadzi do bezwzględnej Walakowej i jej wspólników przygotowujących w Lublinie pogrom Żydów. Do pogromu nie dochodzi dzięki Maciejewskiemu, człowiekowi spoza układów.

Kryminał pokazuje, że w świadomości powojennego społeczeństwa funkcjonuje mit powojennych Ziem Odzyskanych jako z jednej strony miejsca bezprawia i przemocy, z drugiej zaś miejsca, gdzie łatwo zarobić pieniądze. Tymczasem również w Lublinie w 1945 r. władze traktują rzeczywistych lub wyimaginowanych wrogów według własnych „zasad”. To nie ułatwia życia. Nikomu.

Marcin Wroński, pisarz związany z Lublinem – tu się urodził w 1972 r. i tu studiował na KUL – ciągle rozsławia Lublin swoimi książkami. Już nie tylko w Polsce. Pisarz po pokazie premierowym otrzymał podziękowania od Łukasza Witt-Michałowskiego za współpracę i napisanie „Pogromu w przyszły wtorek”. Spektakl powstał bowiem z myślą o uczczeniu 700. rocznicy nadania praw miejskich miastu nad Bystrzycą przez Władysława Łokietka. Projekt został dofinansowany przez miasto Lublin i wielu sponsorów. Na adaptację powieści Marcina Wrońskiego „Pogrom w przyszły wtorek” zaprosiła Fundacja Sceny InVitro.