Nie dali rady ich zatrzymać

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 20.09.2017 09:35

Wierni z najstarszej świdnickiej parafii wspominają, że ówcześni włodarze miasta mówili, że szybciej im kaktus na dłoni wyrośnie, niż zbudują tutaj kościół.

Co roku wierni ze Świdnika biorą udział w pielgrzymce do Wąwolnicy Co roku wierni ze Świdnika biorą udział w pielgrzymce do Wąwolnicy
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Założenie było takie, że nowo powstające miasto Świdnik miało być miastem typowo robotniczym, socjalistycznym, bez kościoła. Religia miała tu być tematem tabu.

- Nowe miasto przyciągało nowych ludzi z różnych stron Polski, którzy podejmowali pracę w zakładach WSK. Choć przybywali z różnych rejonów kraju, większość wyrosła w swoich rodzinach jako ludzie wierzący i nie wyobrażali sobie, by w Świdniku mogło być inaczej - mówi ks. dr Andrzej Krasowski proboszcz parafii NMP Matki Kościoła w Świdniku.

Ludzie na Msze św. jeździli do Kazimierzówki lub do Lublina, ale wiary się nie wyrzekli. Nieustannie podejmowane starania o to, by jednak zbudować kościół w Świdniku przyniosły w końcu rezultat. W 1975 roku uzyskano zgodę władz na budowę pierwszej w mieście świątyni.

- To był wielki sukces. Ówczesne władze nie dały rady powstrzymać ludzi przed budową świątyni. Dziś nasz kościół jest najstarszym w mieście. Z czasem powstały nowe parafie, jednak wielu mieszkańców ma wciąż wielki sentyment właśnie do naszego kościoła, bo o niego walczyli, tu byli chrzczeni, czy brali ślub - mówi ksiądz proboszcz.

Wielkie przywiązanie do Pana Boga, które nie zniechęcało ludzi w trudnych czasach przetrwało do dziś.

Więcej o parafii Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła w Świdniku w kolejnym lubelskim Gościu Niedzielnym.