150 lat temu urodziła się Maria Skłodowska-Curie

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 07.11.2017 10:15

Dwukrotna noblistka, niezwykła kobieta, patronka lubelskiego uniwersytetu. Maria Skłodowska świętowałaby dziś 150 urodziny.

Maria z córką Ireną w laboratorium Maria z córką Ireną w laboratorium
reprodukcja Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Dla Lublina to wydarzenie wielkiej wagi z racji uniwersytetu, któremu noblistka patronuje. Od roku uczelnia przygotowywała się do tego dnia. Były naukowe konferencje, konkursy, wystawy, koncerty. Urodziny Marii Skłodowskiej świętować w Lublinie będą także jej wnuki, które odwiedzą UMCS w poniedziałek 13 listopada.

- Maria Skłodowska jest postacią, która wciąż inspiruje, pokazuje jak wielką pasją jest nauka, jest dowodem na to, że wytrwałość i praca przynosi niezwykłe efekty. Poza tym daje przykład, że można połączyć pracę naukową z byciem żoną i matką - mówi prof. Stanisław Michałowski, rektor UMCS.

Maria Curie-Skłodowska urodziła się w Warszawie 7 listopada 1867 r. Była córką nauczyciela fizyki w gimnazjum. Ukończyła szkołę średnią w Warszawie ze złotym medalem, po czym przez osiem lat była nauczycielką. W latach 1891-95 studiowała na Wydziale Matematyczno-Przyrodniczym na paryskiej Sorbonie, otrzymując licencjaty nauk fizycznych i matematycznych. W domu prof. Kowalskiego poznała Piotra Curie, z którym wzięła ślub w 1895 r. i przyjęła obywatelstwo francuskie.

Zanim jednak zajęła się pracą naukową na poważnie w dzieciństwie interesowała ją literatura i poezja, jednak to nie one stanęły w centrum naukowych zainteresowań Marii, na co być może miała wpływ śmierć matki. Sama Maria zapisała w autobiografii, że wszyscy w rodzinie mieli uzdolnienia do pracy umysłowej. Brat Józef skończył medycynę, podobnie najstarsza siostra Bronisława. Siostra Helena, podobnie jak Maria początkowo chciały poświęcić się pracy nauczycielskiej. Helena całe życie związała ze szkołą, Maria po kilku latach takiej pracy wyjechała na studia do Paryża, gdzie już mieszkała jej starsza siostra. Tak zaczęła się droga ku odkryciom na miarę Nobla.

Trudno powiedzieć, jak potoczyłaby się historia promieniotwórczości, gdyby pod koniec roku 1897 Maria Curie-Skłodowska nie zdecydowała się systematycznie pracować nad tak „nieciekawym” zagadnieniem, jakim wydawało się wówczas promieniowanie uranu. Skończyła właśnie swoją rozprawę dyplomową na temat właściwości magnetycznych hartowanej stali i gdyby kontynuowała te badania, zapewne jej nazwisko nie przeszłoby do historii.

Pierwsza samodzielna praca Marii Curie-Skłodowskiej na temat promieniotwórczości (nazwa została przez nią zaproponowana) to zerwanie z praktykami ówczesnych badaczy nowych promieni. Po pierwsze, Maria Curie-Skłodowska użyła do badań precyzyjnego i czułego elektrometru zamiast metody fotograficznej, która ze względu na jakość ówczesnych klisz dawała tylko wyniki jakościowe, niepowtarzalne i często błędne. Po drugie, postanowiła zbadać dostępne minerały, skały i inne substancje.

To zerwanie z przeszłością przyniosło od razu przełomowy wynik. Okazało się, że natężenie promieniowania w różnych minerałach zawierających uran nie jest proporcjonalne do zawartości tego pierwiastka. Na tej podstawie badaczka wysunęła śmiałą hipotezę, że istnieje nowy, nieznany pierwiastek promieniotwórczy.

W okresie, gdy kobiety miały trudności z dostaniem się na wyższe uczelnie i kiedy odmawiano im praw, zwłaszcza studiowania na równi z mężczyznami nauk ścisłych, wielu ludziom wydawało się mało prawdopodobne, by wspaniały pomysł systematycznego badania promieniotwórczości mógł się zrodzić samodzielnie w głowie młodej Polki. Wśród Francuzów częste było wtedy przekonanie, że to wybitny uczony Piotr Curie podsunął swej żonie temat badań i czuwał nad nimi, a Maria pełniła tylko rolę pomocniczą. Jednak wszystkie znane fakty świadczą o tym, że jest to przekonanie błędne i niesprawiedliwe. Maria Curie-Skłodowska, według powszechnej opinii osoba niezwykle skromna, a przy tym kochająca żona, niemal zawsze podkreślała, że odkrycia w dziedzinie promieniotwórczości są ich wspólnym dziełem. Z jednym wyjątkiem - właśnie gdy chodziło o sam pomysł zajęcia się promieniotwórczością.

18 lipca 1898 r. Maria Skłodowska-Curie i jej mąż poinformowali świat, że odkryli polon. Uczeni nazwali nowy pierwiastek na cześć Polski.

- Jestem z tych, którzy wierzą, że nauka jest czymś bardzo pięknym - mówiła Maria Skłodowska-Curie.

Odkrywając polon i kilka miesięcy później rad, Maria Skłodowska-Curie stała się prekursorką współczesnej radiochemii. Dwa miesiące po odkryciu polonu Maria Skłodowska-Curie urodziła pierwszą córkę – Irène, również wybitną uczoną, późniejszą laureatkę Nagrody Nobla z chemii.

Na efekty odkrycia Marii Curie-Skłodowskiej nie trzeba było czekać długo. Już w 1905 r. chirurg Robert Abbe dzięki naświetlaniu kontaktowemu po raz pierwszy wyleczył histologicznie stwierdzonego raka szyjki macicy. Sukces ten powtórzył w 1913 r., w obydwu przypadkach używał 70 mg radu.

W wyniku kilkudziesięcioletniej pracy z radem Maria Curie-Skłodowska była jedną z pierwszych śmiertelnych ofiar choroby popromiennej. Jak można wnioskować z dokumentacji, zmarła na ostrą białaczkę leukopeniczną na tle nabytej pancytopenii, w wyniku długotrwałego działania promieniowania jonizującego 4 lipca 1934 r.