Być gotowym na spotkanie

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 50/2017

publikacja 14.12.2017 00:00

Jak pozwolić Bogu wywrócić nasze życie do góry nogami? Choć przez chwilę trwać w oczekiwaniu.

Ks. Damian Dorot jest doktorantem w Instytucie Liturgiki i Homiletyki na Wydziale Teologii KUL Ks. Damian Dorot jest doktorantem w Instytucie Liturgiki i Homiletyki na Wydziale Teologii KUL
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Gdy gasną znicze na cmentarzach, chwilę później zapalają się lampki na choinkach. I to nie tylko w sklepach i na ulicach, ale także w wielu domach. Nie umiemy czekać. Jesteśmy niecierpliwi. Tęsknimy za świętami i przybliżamy je wszelkimi możliwymi sposobami, zapominając jednocześnie o Najważniejszym, którego te Święta dotyczą. A tak naprawdę, żeby spotkać się z Nowonarodzonym, trzeba dobrze się do tego przygotować. I wcale nie chodzi o zakup dekoracji choinkowych, prezentów dla najbliższych czy tony jedzenia. – Czas oczekiwania, czyli Adwent, jest po to, byśmy zobaczyli, że Bóg zostawia całe niebo, by tu na ziemi szukać człowieka, który się zgubił, zagubił – mówi ks. Damian Dorot, pracujący na co dzień w kościele rektoralnym św. Piotra Apostoła w Lublinie. – Pozostaje jednak pytanie, czy my chcemy Go spotkać. Ten okres jest okazją do takiego spotkania, wymaga jednak wysiłku, przezwyciężenia często samego siebie.

Słuchać, by usłyszeć

Nawet jeśli do tej pory komuś nie udało się wstać na żadną z porannych Mszy św. roratnich, wziąć udziału w rekolekcjach czy przystąpić do sakramentu pokuty i pojednania, to jednak – jak przekonuje ks. Damian – ciągle ma jeszcze na to szansę. – Warto choć kilka razy przeżyć Roraty, jeśli się ich nigdy wcześniej nie doświadczyło. Zobaczyć to niebo, które po wyjściu z kościoła zmienia barwę z ciemnego na różowy, ale zobaczyć także, jak zupełnie inaczej wygląda dzień rozpoczęty z Panem Bogiem.

Dostępne jest 27% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.