Ks. Roman Bednarczyk: Duszpasterz musi ciągle używać wyobraźni

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 16.03.2018 09:02

Kapłan wciąż musi szukać sposobu, by powiedzieć ludziom najważniejszą rzecz: "Bóg jest naszym Ojcem i bardzo nas kocha". To stara się robić proboszcz w Bystrzycy Starej.

Ks.Roman Bendanrczyk swoich parafan zawierza Matce Bożej Ks.Roman Bendanrczyk swoich parafan zawierza Matce Bożej
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Przed laty był tu jeden z punktów katechetycznych, do którego dojeżdżał ksiądz z Bychawki, aby katechizować dzieci. Potem czasy się zmieniły i możliwe stało się stworzenie parafii.

Rozpoczęto budowę kaplicy, którą wkrótce powiększono i tak powstał  kościół, z którego od 35 lat cieszą się ludzie. Parafia w Bystrzycy Starej ma dziś zupełnie inne oblicze, ale niezmienne pozostało przywiązanie do Kościoła i tradycji.

W pobliskich Piotrowicach działał kiedyś prężny POM dający zatrudnienie wielu osobom. Dziś nie ma po nim śladu, ale w jego miejsce powstał zakład dający ponad 100 miejsc pracy. Jak na tak małą miejscowość, to wielki pracodawca.

– W porównaniu z innymi małymi parafiami nie mamy co narzekać. Ludzie znajdują zatrudnienie w okolicy lub dojeżdżają do pracy do Lublina. Część nadal żyje z uprawy ziemi, ale to już stosunkowo nieliczna grupa – mówi o swoich parafianach ks. proboszcz Roman Bednarczyk

Oblicze parafii zmienia się od kilku lat, bo stosunkowo niewielka odległość od Lublina przyciąga tu ludzi, którzy szukają spokoju i ciszy. Na terenie parafii powstają nowe domy, sprowadzają się nowi mieszkańcy, którzy powiększają wspólnotę wierzących.

– Cieszy mnie to, że nowi mieszkańcy dołączają do różnych inicjatyw podejmowanych w parafii. To okazja, by poznać się wzajemnie. Jedną z nich są doroczne dożynki parafialne, choć gospodarstw u nas nie ma zbyt wiele. Jednak niemal każdy przy domu ma ogródek, sadzi jakieś warzywa czy kwiaty i ma za co Bogu dziękować – opowiada ksiądz proboszcz.

Rzeczywiście to jedna z największych uroczystości w parafii, za którą co roku odpowiada inna wieś. To jej mieszkańcy przygotowują wówczas także stół wiejski z różnymi przysmakami i piknik rodzinny odbywający się po Mszy św.

Ks. Roman podkreśla też, że jego marzeniem, pewnie jak każdego duszpasterza, jest znalezienie sposobu na to, by wiara była żywa, by parafianie znali się nie tylko z widzenia, ale tworzyli rzeczywiście wspólnotę, która może liczyć na siebie. Dlatego kapłan nie może spocząć na laurach, ale nieustannie powinien używać wyobraźni i szukać sposobu na przekazanie wiernym przesłania Ewangelii.

Więcej o parafii w Bystrzycy Starej w najnowszym "Gościu Niedzielnym".