Akademicka Droga Krzyżowa

ks. Rafał Pastwa

publikacja 16.03.2018 21:42

Ze względu na trudne warunki pogodowe, a w związku z tym także na bezpieczeństwo uczestników, modlitwa miała miejsce w kościele akademickim KUL.

Akademicka Droga Krzyżowa Nabożeństwu przewodniczył abp Stanisław Budzik, Wielki Kanclerz KUL ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Powrót zimy, intensywne opady śniegu i mróz spowodowały, że Akademicka Droga Krzyżowa nie mogła się odbyć na ulicach miasteczka akademickiego. Modlitwa została odprawiona w kościele akademickim Krzyża Świętego.

Nabożeństwu przewodniczył abp Stanisław Budzik, metropolita lubelski i Wielki Kanclerz KUL. Uczestniczyli w nim studenci, pracownicy naukowi, władze katolickiego uniwersytetu oraz przedstawiciele innych ośrodków akademickich Lublina. Akademicka Droga Krzyżowa   ks. Rafał Pastwa /Foto Gość Rozważania tegorocznej Akademickiej Drogi Krzyżowej przygotowane zostały przez prof. Magdalenę Charzyńską-Wójcik, dziekana Wydziału Nauk Humanistycznych KUL. Można powiedzieć, że rozważania ukazują dwie perspektywy, dwa możliwe wybory uczestników jerozolimskiej i współczesnej Drogi Krzyżowej.

Znów dwie perspektywy. Jezus bierze krzyż. W tym momencie czuje ciężar podjętego zobowiązania. Nie zmienia zdania. Zna dalszy scenariusz. Wie, jak się wszystko potoczy i wiemy, że się boi. Ale mimo strachu, nie wycofuje się. My też codziennie stajemy wobec konsekwencji swoich wcześniejszych decyzji; decyzji podjętych w sterylnych warunkach, w których niejednokrotnie uwodzi nas perspektywa wielkości. A potem osacza nas pragmatyka, zarówno małych zdarzeń, jak i tych wielkich. My też mamy wybór: czy być wiernym swoim wcześniejszym decyzjom, mimo towarzyszących nam obaw, czy ulec pod naporem realizmu. Gdzie tu jest druga perspektywa? Ewangelie milczą o innych uczestnikach zdarzenia. Jezus bierze krzyż. Nikt Mu nie towarzyszy: to scena na wskroś pojedyncza. Druga perspektywa jest po drugiej stronie naszej ludzkiej kondycji: nie na wszystko bowiem mamy wpływ i czasem wydaje się, że nie mamy wyboru. Dostajemy krzyż, ale nie czyjś krzyż, jak Szymon z Cyreny, tylko swój własny: cierpienie – fizyczne czy psychiczne – i nie jest to efektem naszej decyzji. To moment, kiedy nawet nasza wola i gotowość na przyjęcie cierpienia zostają nam odebrane. I wydaje się, że to sytuacja, w której nic nie dajemy, bo odmówiono nam prawa do decyzji. Bo jesteśmy ofiarą okoliczności, innych ludzi, naszych własnych predyspozycji do chorób. Ale tu właśnie kryje się największy dar: przyjąć – a tym samym ofiarować z pokorą – nasz całkowity brak sprawczości. Przyjąć to, że odebrano nam prawo do ofiarowania tego, co w codziennym cierpieniu tracimy. I tym samym dać najwięcej: całego siebie. Wziąć jako krzyż swój brak udziału w decyzji o przyjęciu krzyża. Nie ma większej pokory”.

Czytaj także:

Po nabożeństwie odbyła się Msza św. i adoracja relikwii Drzewa Krzyża Świętego.