Przez cztery dni 46 mężczyzn próbowało stanąć na nogi i oderwać się choćby na chwilę od codzienności życia na ulicy.
Pierwszy etap to strzyżenie. Bracia występują w roli fryzjerów.
Justyna Jarosińska /Foto Gość
Wymiana ubrań na czyste, obcięcie włosów i prysznic, czasem pierwszy od kilku miesięcy. Potem ciepły posiłek i własne łóżko, którego nie ma na co dzień. Tak od wielu już lat dwa razy w roku zaczynają się rekolekcje dla bezdomnych w Dąbrowicy pod Lublinem.
Wstają bez setki
Niecodzienne spotkania bezdomnych w dąbrowickim domu zainicjował ks. Mieczysław Puzewicz, który wiele lat temu wraz z wolontariuszami wyszedł zimą na ulice Lublina, by zawieźć potrzebującym ciepłą herbatę i zupę. Dziś bezdomni z utęsknieniem czekają na te kilka dni normalności. – Mogę się tu umyć, wyspać i pomodlić – mówi 35-letni Piotrek, bezdomny od 14 lat. – Na co dzień mieszkam na ogródkach działkowych, w takich altankach, więc tu jest naprawdę fajnie. Choć wydaje się, że ostatnia rzecz, której potrzebują ci ludzie, to modlitwa, okazuje się, że przybywają do Dąbrowicy także po to, by trwać przez chwilę przy Jezusie.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.