Na dachu kawa, pod dachem sztuka

Gość Lubelski 14/2018

publikacja 05.04.2018 00:00

Piotr Franaszek, dyrektor Centrum Spotkania Kultur, opowiada o dotychczasowej działalności instytucji, którą kieruje, oraz o planach na przyszłość.

– CSK właściwie przedefiniowało miasto – mówi P. Franaszek. – CSK właściwie przedefiniowało miasto – mówi P. Franaszek.
ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Ks. Rafał Pastwa: Jak długo działa Centrum Spotkania Kultur?

Piotr Franaszek: Niebawem miną dwa lata od czasu pierwszego tutaj wydarzenia. Odbyło się ono na walizkach i pudłach, ponieważ na początku 2016 r. wprowadziliśmy się do budynku, który ciągle był w budowie. Pierwszy koncert zagrano na przełomie kwietnia i maja. Gdy się odbywał, w innych częściach budynku trwały prace wykończeniowe. Od tamtej pory gościło u nas około pół miliona widzów.

CSK to dobrze wydeptana ścieżka. Z czego jesteś najbardziej zadowolony na przestrzeni tych kilkudziesięciu miesięcy funkcjonowania instytucji?

Z pewnością z faktu przekroczenia tej granicy „nieskończonego, niechcianego teatru”. Z tego, że udało się zaprosić ludzi do współtworzenia tej instytucji. Najważniejsze dla nas jest to, że gościliśmy wybitnych, światowej sławy artystów, ale też skusiliśmy naszą ofertą mieszkańców Lublina, regionu, całej Polski, a nawet Europy. Chociażby opera „Umarłe miasto” która sprowadziła do nas dużą grupę widzów. Dużo przed nami pracy, aby przybliżać się do ludzi. Znieśliśmy, mimo monumentalnego charakteru budynku i wielkich ambicji, barierę snobizmu.

Dostępne jest 31% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.