Muniek Staszczyk za kratkami

Justyna Jarosińska Justyna Jarosińska

publikacja 21.04.2018 08:06

Przyjechał do opolskiego więzienia, bo jeden z osadzonych napisał do niego list. Z własnej woli na dobrych kilka godzin dał się zamknąć, by spędzić czas z ludźmi, którzy - jak mówi - też potrzebują nadziei.

Lider T.Love odwiedził opolski Zakład Karny już po raz kolejny Lider T.Love odwiedził opolski Zakład Karny już po raz kolejny
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Cztery lata temu T.Love zagrał koncert w Zakładzie Karnym w Opolu Lubelskim. - To był wyjątkowy występ - wspomina lider zespołu Zygmunt Staszczyk. - W więzieniach graliśmy wiele koncertów, ale ten był naprawdę wyjątkowy. Może dlatego, że po raz pierwszy został sfilmowany.

Materiał z tego koncertu został zarejestrowany na płycie, która ukazała się w zeszłym roku. Dla więźniów spotkanie z muzykiem było wielkim wydarzeniem. Szczególnie jeden z nich bardzo to przeżył. - Ja wcześniej nawet nie byłem wielkim fanem Muńka i zespołu. Myślałem, że ten koncert to będzie wielka klapa, ale gdy już wyszedł i zaczął śpiewać, coś mnie tak bardzo ruszyło - opowiada Darek, jeden z osadzonych w opolskim więzieniu.

Po koncercie Darek zaczął z uwagą śledzić poczynania zespołu. - Sprawdzałem, gdzie występują, co śpiewają. Napisałem też do Muńka kilka listów, wysłałem mu własnoręcznie zrobione przedmioty.

Tak nawiązała się relacja między osadzonym a gwiazdą rocka. - To mój kolega, lubimy się - mówi Muniek, wskazując na Darka. - Na Wielkanoc, jak zawsze, napisał do mnie list i zapytał, czy mógłbym go odwiedzić, pomyślałem: "Czemu nie?". Z Warszawy jest w sumie niedaleko, nie gram na razie koncertów - opowiada muzyk.

Władze więzienia podchwyciły pomysł spotkania zarówno Darka, jak i innych osadzonych z liderem T.Love. - Postanowiliśmy zorganizować też krótki występ pana Staszczyka - mówi por. Łukasz Pruchniak, rzecznik prasowy więzienia, który podczas poprzedniego koncertu razem z zespołem T.Love wystąpił na scenie w jednym utworze.

Muniek do opolskiego więzienia przyjechał z własnej woli i za własne pieniądze. - Nie uważam, żeby to był jakiś wielki wyczyn - rzuca lakonicznie. - Skoro Pan Bóg postawił mnie na scenie, coś mi ofiarował, to powinienem się też tym dzielić. A poza tym spotykam się z kolegą. On akurat jest tutaj. Kolega dla mnie dużo rzeczy zrobił, to dlaczego ja miałbym nie zrobić tego, o co mnie prosi?

Dla Darka przyjazd Muńka w odpowiedzi na list to coś wyjątkowego. - On pokazał, że choć ja jestem w więzieniu, zbłądziłem, to jednak jestem człowiekiem - mówi mężczyzna.

Muniek, oprócz indywidualnego spotkania z Darkiem, rozmawiał także z innymi więźniami, którzy byli ciekawi m.in., jak powstał zespół, dlaczego nosi taką nazwę. Wizyta wokalisty w więzieniu zakończyła się krótkim występem, a ponieważ Muniek przyjechał sam, na gitarze towarzyszył mu por. Pruchniak.