To była najtragiczniejsza noc w dziejach parafii w Księżomierzy. Wieczorem 4 maja 1996 roku nic nie zapowiadało tragedii. Następnego dnia z 500-letniej światyni zostały zgliszcza, wśród których był cudowny obraz Matki Bożej. Maryja jednak nie przestała wypraszać łask.
Cudowny obraz Matki Bożej Księżomierskiej.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
Sanktuarium Matki Bożej w Księżomierzy nie jest tak znane jak to w Wąwolnicy. Księżomierz nie wyróżnia się spośród okolicznych wiosek. Nie ma tu sklepów z pamiątkami ani straganów. Jest za to cisza, w której łatwiej wsłuchać się w to, co Pan Bóg ma nam do powiedzenia, i pole zjawienia. Na porośniętym trawą zboczu niewielkiego wzniesienia stoi grota. W niej siedzi kamienna postać w chuście na głowie. Jeśli ktoś nie zna historii tego miejsca, może pomyśleć, że to kobieta ze wsi przysiadła na kamieniu. Nie jest to jednak zwyczajna kobieta – to Matka Boża, która właśnie w tym miejscu ukazywała się okolicznym mieszkańcom.
Matka Boża na kamieniu
– Według tradycji, przekazywanej z pokolenia na pokolenie, za wsią, na polu przy drodze do Annopola, zauważono płaczącą Matkę Bożą. Maryja nie była ubrana w piękne szaty, ale w strój zwykłej chłopki. Siedziała na przydrożnym kamieniu i płakała. Wywołało to ogromne poruszenie wśród ludzi. Na miejsce objawień zaczęły przybywać tłumy. Nie brakowało takich, którzy twierdzili, że otrzymali szczególne łaski. Władze kościelne jednak sceptycznie odniosły się do tych widzeń, a nawet komisarze biskupi polecili kamień zakopać. Działo się to w czasie klęsk żywiołowych w latach 1594–1602 – wyjaśnia Anna Potocka opisująca historię tego miejsca. Objawienie Matki Bożej musiało być wyjątkowo głośne i wieść o nim rozeszła się szeroko, skoro na to miejsce przybył biskup krakowski kard. Bernard Maciejowski, by osobiście sprawie się przyjrzeć.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.