Pablopavo, Bohdan Zadura, nowe murale i dużo poezji w przestrzeni miasta

ks. Rafał Pastwa

publikacja 15.05.2018 08:26

Od 23 do 26 maja odbędzie się 11. edycja Festiwalu Miasto Poezji w Lublinie.

Pablopavo, Bohdan Zadura, nowe murale i dużo poezji w przestrzeni miasta Magdalena Krasuska i Grzegorz Jędrek ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Festiwal Miasto Poezji, pod patronatem m.in. Lubelskiego „Gościa Niedzielnego”, potrwa od środy 23 maja do soboty 26 maja. - Chcemy, aby festiwal odbywał się w ciągu tygodnia, ale również, by chwycił nieco weekendu – tłumaczy Grzegorz Jędrek z Ośrodka Brama Grodzka - Teatr NN odpowiedzialny za promocję wydarzenia.

Wśród gości tegorocznej edycji Miasta Poezji będą m.in. Pablopavo (Paweł Sołtys). Spotkanie z nim odbędzie się 24 maja na podwórku Domu Słów o godz. 20.00. Nie będzie to koncert, ale spotkanie wokół jego książki. Gościem festiwalu będzie Bohdan Zadura, który właśnie otrzymał Silesiusa za całokształt twórczości. Pojawi się również Krzysztof Siwczyk, którego będzie można zobaczyć 23 maja także w roli Wojaczka, oraz kolektyw Rozdzielczość Chleba i inni.

Tegoroczna edycja Miasta Poezji przebiegać będzie pod hasłem „Słowa na wolności”. Odnosi się ono do „Manifestu futuryzmu” Marinettiego . - Słowa były ważne dla twórców tego manifestu. Chcemy i my sięgnąć w przeszłość, ale taką, która nie bała się przyszłości. Dzisiaj jesteśmy w momencie wielkich przemian technologicznych, zmienia się też przestrzeń naszej komunikacji, przestrzeń słowa. Pojawiło się słowo „mówione” choćby przez Internet. Dlatego trzeba to zarejestrować, odnieść się do tego. Potrzeba manifestu z naszej strony. Chcemy podkreślić podczas tegorocznego festiwalu, że połączenie przeszłości i przyszłości się nie wyklucza – wyjaśnia G. Jędrek.

Magdalena Krasuska, koordynatorka Domu Słów i Festiwalu Miasto Poezji podkreśla, że wydarzenie składa się z kilku działów: Agory – głównych spotkań z krytykami i poetami w Bramie Grodzkiej oraz w Domu Słów, z Terytoriów poezji – różnych inicjatyw w przestrzeni miasta, a także Mieszkań poezji i Małego miasta poezji.

- To specyficznie lubelski festiwal, to miasto ma samo w sobie coś z antologii poetyckiej. To festiwal organizowany przez ludzi, oddolnie, przez wolontariuszy, szkoły. Nie jest to wielka i droga impreza. W tym roku pojawi się także działanie zatytułowane „Herbert w mieście - rozsypana antologia”, gdzie odbiorcy będą mogli wpisać wiersze tego poety w dowolną przestrzeń, tak jak zechcą – wyjaśnia M. Krasuska.

Każdego roku na wybranej szkole pozostaje po zakończonym festiwalu wiersz-mural. W tym roku również takie powstaną. Pierwszy na ścianie XXIII LO w Lublinie - będzie to wiersz Rue de Poitiers Ryszarda Krynickiego. Natomiast na kładce UMCS w trzech odsłonach pojawi się Elegia uśpienia Józefa Czechowicza.

Twórcą i dyrektorem artystycznym Festiwalu Miasto Poezji w Lublinie jest prof. Paweł Próchniak. Szczegółowy program wydarzenia zaprezentujemy w najbliższym czasie.


Rue de Poitiers

 

Późne popołudnie, prószy śnieg.

Nieopodal strajkującego Musée d’Orsay

widać szary tobołek na skraju chodnika:

zwinięty w kłębek kloszard (albo uciekinier

z jakiegoś ogarniętego wojną domową kraju)

nadal leży na kracie, okutany w koce,

śpiwór z odzysku i prawo do życia.

Wczoraj miał jeszcze włączony tranzystor.

Dziś stygnące monety układają się na gazecie

w konstelacje niebyłych planet i księżyców.

Elegia uśpienia

godziny gorzkie bez godów

czarny druk na pożółkłych stronicach

jakby ze stromych schodów

spływała w mroku żywica

 

zwija się zaułek zawiły

zagubiony we własnych załomach

tętnią mu rynsztoków żyły

rytmami dwoma

 

niebo sine niebo szare

domy szare domy sine

beznamiętnym obszarem

to niebo to miasto rodzinne

 

tylko myśli się miłość żywą

w myśli na bruku się klęka

naprawdę złotą niwą

faluje tylko piosenka

 

sen życie ujął

osłoda sen ciężki a nieważki

piękne zjawy sennie kołują

w krwawych ciemnościach czaszki

 

dni malowane zmierzchem

śniąc także jak zły list potargam

 

wtedy

kwiaty na gwiazdach wierzchem

rajskie ptaki obsiadają parkan

rzeką świateł ścieka śnieg zbrudzony

tęcz jest tyle tęcze lecą ulicą

jedna niesie konew

z żywicą

z żywicą

znów po ogniowych ogrodach

znowu ciemne korony

i w takt ociężałych kroków

spływa po czarnych schodach

żywica i miasto mroku