W protezie na rowerze do Rzymu

Justyna Jarosińska Justyna Jarosińska

publikacja 23.05.2018 13:18

Kamil Misztal choć nie ma nogi, 2 lipca wyruszy na dwóch kółkach w trasę liczącą blisko 3 tys. km. Chce zebrać pieniądze na protezę dla podopiecznego swojej fundacji.

Kamil pokazuje, że nawet będąc niepełnosprawnym można realizować swoje marzenia Kamil pokazuje, że nawet będąc niepełnosprawnym można realizować swoje marzenia
Archiwum K. Misztala

- Niepełnosprawność siedzi w głowie - przekonuje 27-letni Kamil, który w długą trasę rowerem wybierze się już wkrótce nie po raz pierwszy.

Gdy miał niespełna dwa lata, poparzył sobie obie nogi i ręce. Ręce udało się uratować. Jedną nogę też, choć ani nie wygląda, ani nie sprawuje się tak, jak powinna. Niestety, druga noga mimo wieloletniej walki o nią, musiała zostać amputowana. Żeby dobrze funkcjonować, chłopakowi potrzebna była proteza.

- Grałem w siatkówkę na siedząco i jeździłem na rowerze, chciałem jednak móc normalnie chodzić - opowiada Kamil. O pomoc poprosił Jaśka Melę. - Podsunął mi pomysł zbierania nakrętek. Potrzebowałem 40 tys. zł na protezę - wyjaśnia. Akcja ruszyła pełną parą. W zbieranie plastiku zaangażowali się koledzy Kamila, lubelskie szkoły, firmy i osoby prywatne. W ciągu pół roku udało się zebrać 20 ton nakrętek. 

Gdy okazało się, że przedsięwzięcie się udało, a pieniędzy zebrano więcej niż było potrzeba, Kamil postanowił sam zacząć pomagać. W maju 2013 r. zarejestrował fundację "Krok do marzeń". 

- Gdy zbierałem nakrętki na swoją protezę, zgłosiła się do mnie firma protetyczna, która zaproponowała, że wykona dla mnie protezę taniej, jeśli spróbuję swych sił w amp futbolu - opowiada. - Zupełnie nie wiedziałem, co to jest. Wiedziałem tylko, że na trening mam zabrać kule - dodaje.

Dziś Kamil jest jedynym zawodnikiem po wschodniej stronie Wisły, który gra w amp futbol. Oprócz tego cały czas uprawia także kolarstwo. W 2015 r. roku dla podopiecznego swojej fundacji przejechał na rowerze 1000 km i jest pierwszym w Polsce niepełnosprawnym, który pokonał taki długi dystans. - Chodziło też o to, by oprócz zebrania pieniędzy pokazać, że mimo dysfunkcji jesteśmy w stanie realizować swoje marzenia, pasje i robić rzeczy pozornie niemożliwe. Nasze ciało można przezwyciężyć, tylko trzeba chcieć.

Wiele razy później na rowerze pokonywał krótsze i dłuższe dystanse. Tym razem Kamil postanowił wyruszyć do Rzymu. - Do przejechania mam 2800 km - mówi. - Cztery kraje, osiemnaście miast i góry. Całość mojej wyprawy będzie na bieżąco monitorowana i udostępniania w internecie. Chcemy zebrać pieniądze, by kupić potrzebną protezę osobie, która jej potrzebuje. 

Całość zbiórki prowadzona będzie na portalu zrzutka.pl. - Na tę wyprawę jadę sam, choć przede mną będzie jechał bus z fizjoterapeutą. Muszę też dbać o swoje zdrowie - stwierdza niepełnosprawny kolarz. 

Kamil zaznacza jednak, że w jego wyprawie jest też drugi cel. - Chciałbym pokazać ludziom niepełnosprawnym, że można, że się da. Trzeba się tylko zmotywować, wyjść z domu i zacząć realizować swoje pasje.