Brak pracowników podstawową barierą rozwoju polskiej gospodarki i Lubelszczyzny

Agnieszka Smreczyńska-Gąbka*

|

Foto Gość

publikacja 17.07.2018 11:40

Szacunek do ludzi wykonujących różne zawody, integracja środowisk pracowniczych, godna płaca, to tylko niektóre elementy, które mogą pomóc przekonać młode pokolenie, że bycie spawaczem, piekarzem, mechanikiem, pszczelarzem nie jest „obciachem”.

Brak pracowników podstawową barierą rozwoju polskiej gospodarki i Lubelszczyzny Agnieszka Smreczyńska-Gąbka jest ekspertem ds. planowania strategicznego rozwoju ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Każdy młody człowiek, podejmując decyzję dotyczącą dalszego kierunku kształcenia, ma dzisiaj do dyspozycji m.in. zasoby internetu, opinie absolwentów poszczególnych uczelni i rankingi. W związku z szybko zmieniającymi się potrzebami rynku pracy, trudno jednoznacznie odnieść się do globalnego zainteresowania kierunkami technicznymi, informatyką czy medycyną. Automatyzacja produkcji i cyfryzacja przenika poszczególne branże i zmienia profil pracowników, których potrzebują pracodawcy. Niemniej jednak zapotrzebowanie na specjalistów m.in. w rzemiośle, branży budowlanej czy informatycznej sprawia, że coraz częściej powraca pytanie: skąd pozyskać nowych pracowników, skoro tak niewielu młodych ludzi chce się kształcić np. w zawodach technicznych?

Bez wątpienia w regionach, w których są ogromne fabryki, kopalnie, stocznie łatwiej przekonać młodego człowieka, że decyzję o wyborze szkoły średniej czy studiów należy podejmować również pod wpływem obserwacji rynku pracy. Źle się stało, gdy w pewnym momencie uznano w Polsce, że zbędne są szkoły zawodowe, a młodzież powinna koniecznie skończyć studia - nie ważne jakie, byle „mieć magistra”. Praca w życiu człowieka to nie tylko 8 godzin w zakładzie pracy dziennie i wypłata. Praca to sposób wyrażenia i rozwoju samego siebie. Powinna dawać satysfakcję i motywować do podejmowania kolejnych wyzwań. Taki stan rzeczy jest naturalny. Dlatego powinniśmy więcej uwagi zwracać na to, w jaki sposób kształtujemy kulturę pracy w naszych firmach.

Szacunek do ludzi wykonujących różne zawody, integracja środowisk zawodowych, godna płaca, to tylko niektóre elementy, które mogą pomóc przekonać młode pokolenie, że bycie spawaczem, piekarzem, mechanikiem, pszczelarzem nie jest „obciachem”.

Ogromne problemy pracodawców wiążą się dzisiaj z brakiem wykwalifikowanych kadr. Równocześnie obniżenie wieku emerytalnego powoduje, że na emeryturę odchodzą ci, którzy tworzą fundamentalny poszczególnych organizacji. Powstaje luka, której nie sposób załatać z dnia na dzień. Dlatego wielu pracodawców szuka jako pracowników cudzoziemców. Przedsiębiorcy nie są do tego przygotowani i łatwo popełniają błędy proceduralne. Ponadto wymagane jest otoczenie nowego pracownika szczególną uwagą, ponieważ włączenie do załogi osoby z innego kraju, a często innego kręgu kulturowego, nie jest rzeczą prostą. Dlatego wydaje się, że uczelnie, szkoły średnie, urzędy pracy, kuratorium oświaty, organizacje okołobiznesowe muszą dzisiaj intensywnie włączyć się w proces dostosowania pracowników do potrzeb rynku pracy. Z jednej strony trzeba pomóc, doradzić młodym ludziom w wyborze ścieżki edukacji, a z drugiej strony stworzyć warunki zatrudniania absolwentów w zakładach pracy i prowadzenia skutecznego dokształcania, aby przyspieszyć proces ich specjalizacji.

Naturalnie, pewnych rzeczy nie da się zrobić szybciej np. kierowca nie nauczy się bezpiecznej, rozsądnej i ekonomicznej jazdy samochodem w pierwszym tygodniu po odebraniu świadectwa ukończenia prawa jazdy. Im szybciej w procesie edukacji pojawi się element praktyki, tym bardziej zbliżymy szkoły i uczelnie do pracodawców, firm. Niska ocena umiejętności absolwentów niektórych uczelni przez pracodawców wynika m.in. z braku odpowiedniego przygotowania kadr (wykładowców, instruktorów) i braku praktyki, która z punktu widzenia podjęcia przez młodego człowieka konkretnych obowiązków w firmie jest niezbędna. W rankingu portalu forsal.pl od kilku lat absolwenci lubelskich uczelni są w grupie najniżej wynagradzanych absolwentów. Taki stan rzeczy powinni uwzględnić rektorzy i wspólnie zmienić sposób zarządzania uczelniami i kadrami, aby umożliwić lubelskim studentom godny start na rynku pracy.

Dużym problemem w opinii ekspertów jest sytuacja absolwentów kierunków humanistycznych i artystycznych, dla których brakuje miejsc pracy, a przekwalifikowanie ich jest działaniem długofalowym. Warto się zastanowić, czy nie objąć tych absolwentów kompleksowym programem dostosowującym ich kompetencje do realnych potrzeb poszczególnych firm. Wielu absolwentów kierunków humanistycznych to świetni menadżerowie, kadrowcy, przedstawiciele handlowi czy pracownicy działów marketingu. Jednak bez zaangażowania odpowiednich instytucji i uczelni bardzo trudno tym młodym ludziom odnaleźć złoty środek - jak pogodzić pasję z pracą i zarabianiem.

Wiele uwagi poświęca się obecnie uczelniom wyższym. Myślę, że nikogo nie trzeba przekonywać, że jakość kształcenia w szkołach wyższych i uniwersytetach stanowi ważny element życia społecznego i gospodarczego. Trzeba jednak uważać, aby proponowane i wdrażane przez rząd zmiany nie spowodowały „wylania dziecka z kąpielą”. Ewolucja edukacji nie powinna być rewolucją, ponieważ nikt z ekspertów nie ma patentu na bezbłędność, a przewidywanie zmian na 15, 20 lat do przodu jest raczej wróżbiarstwem. Nie mamy wystarczających danych, a te przez nas posiadane są interpretowane bardzo stronniczo, aby móc powierzyć władzy rządowej decydowanie o kształcie i procesie kształcenia w szkołach wyższych oraz uniwersytetach.

Wizja procesów edukacji i kształcenia na uczelniach powinna powstawać pomiędzy środowiskami naukowymi a przedsiębiorcami, a organy administracji państwowej powinny tylko przelać wnioski na konkretne ustawy i rozporządzenia. Warto pamiętać, że kształcąc obywateli nie produkujemy tylko pracowników. W narodzie potrzebni są również przyszli myśliciele, twórcy, artyści, duchowni itd. Reforma edukacji obejmująca szkoły średnie i zawodowe oraz proces kształcenia na uczelniach wyższych musi być spójnym systemem. Obowiązek ten spoczywa na nauczycielach, dyrektorach szkół, profesorach, dziekanach, rektorach, ale także na administracji państwowej i rządzie. Przerzucanie się odpowiedzialnością niczego nie zmieni, a pracodawcy nadal walcząc z pogłębiającym się deficytem kadr, będą zmuszeni zatrudniać cudzoziemców. Nikt nie kwestionuje tego, że tak czy inaczej z powodów demograficznych jest to działanie nie do uniknięcia. Jednak powinno się zintensyfikować dialog pomiędzy szkołami, uczelniami, pracodawcami i administracją rządową, aby przyspieszyć skuteczne, wspólne działania na rzecz uregulowania rynku pracy.

Dobrym rozwiązaniem jest również korzystanie z usług ekspertów, którzy przygotują kompleksową strategię rozwoju kadr w danym przedsiębiorstwie. W województwie lubelskim dużym wyzwaniem pozostaje przekwalifikowanie pracowników z obszarów wiejskich i dostosowanie ich kompetencji do rozwijającej się gospodarki. Podejmowane działania i projekty wydają się niewystarczające. Może warto skorzystać z rozwiązań zagranicznych partnerów i utworzyć branżowe centra kształcenia kadr przy współpracy z Izbą Rzemieślniczą i organizacjami biznesowymi. W krótkim czasie można by było w ten sposób wykorzystać potencjał specjalistów i zaktywizować tych, którzy mają problem w odnalezieniu się na lubelskim rynku pracy.


*Agnieszka Smreczyńska-Gąbka, ekspert ds. planowania strategicznego rozwoju i ZZL.