Idziemy po dobrych śladach

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 29/2018

publikacja 19.07.2018 00:00

To nie jest podróż w ciemno, kiedy człowiek z lękiem stawia każdy krok. Przeciwnie! Ponad 40 lat temu ks. Franciszek Blachnicki przetarł szlak, którym wciąż z zachwytem idą kolejne pokolenia.

Młodzieżowa oaza rekolekcyjna III stopnia w Lublinie. Młodzieżowa oaza rekolekcyjna III stopnia w Lublinie.
Agnieszka Gieroba /FOTO GOŚĆ

Ruch Światło–Życie ludzie odkrywają w różnym wieku i różnych okolicznościach. Jedni mają po kilka czy kilkanaście lat, inni wkroczyli w dorosłość, jeszcze inni, żyjąc w małżeństwie, szukali czegoś, co pozwoliłoby im być lepiej ze sobą. – Ja jestem przypadkiem dosyć późnej miłości do Ruchu. Byłem już klerykiem w seminarium, kiedy bliżej zacząłem się przyglądać tej wspólnocie. Dla mnie, młodego wówczas chłopaka, wielkim autorytetem był ks. Marek Urban, diecezjalny moderator Ruchu Światło–Życie. Pomyślałem sobie, że skoro taki ksiądz jest zaangażowany w to dzieło, to musi to być coś cennego. Zacząłem więc chodzić na spotkania oazowe i poznawać, czym to jest – mówi ks. Jerzy Krawczyk, nowy moderator diecezjalny Ruchu Światło–Życie, prowadzący obecnie wakacyjne rekolekcje oazowe III stopnia dla młodzieży. Poznając Ruch, poznawał też jego założyciela ks. Blachnickiego, śląskiego księdza, którego losy zawiodły do Lublina. Miasto stało się jednym z oazowych centrów w Polsce, obok Krościenka.

Stopień po stopniu

– Jako kleryk przeszedłem całą formację – od rekolekcji nazywanych pierwszym stopniem, kiedy odkrywamy, że Bóg ma dla nas wspaniały plan, przez drugi stopień poświęcony „wyprowadzeniu z Egiptu”, czyli wyzwoleniu się z różnych słabości i ograniczeń, po trzeci stopień pokazujący bogactwo Kościoła, jego wspólnot i darów udzielanych przez Ducha Świętego. Kiedy jednak wspominam mój pierwszy wyjazd na rekolekcje, przyznaję, że łatwo nie było. Nawet pojawił się moment, że powiedziałem sobie „nigdy więcej”, ale potem przyszła refleksja, iż znam tylu wspaniałych ludzi zaangażowanych w to dzieło, że może nie warto się poddawać. Tak się stało. Drugi wyjazd na rekolekcje to było całkiem nowe doświadczenie, zachwyt, pokój w sercu, pewność, że jest to propozycja dla Kościoła wciąż aktualna, mimo upływu lat – mówi ks. Jurek.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.