Idzi Radziszewski - założyciel i pierwszy rektor KUL

ks. prof. Antoni Dębiński, rektor KUL

publikacja 31.07.2018 10:45

Jeśli w którym kraju i kiedy, to właśnie u nas i w obecnej chwili wielka jest rola uniwersytetu katolickiego - to pamiętne słowa ks. Idziego Radziszewskiego.

Idzi Radziszewski - założyciel i pierwszy rektor KUL Ks. Idzi Radziszewski, założyciel i pierwszy rektor KUL. Archiwum KUL

W okresie I Rzeczpospolitej Lublin - miejsce, w którym przypieczętowano wiekopomną unię polsko-litewską, które było siedzibą Trybunału Głównego Koronnego - pełnił rolę jednego z najważniejszych politycznych i społecznych ośrodków naszego kraju. Rozbiory na wiele lat zdegradowały go jednak do pozycji prowincjonalnego gubernialnego miasta. Jedną z postaci, które w okresie międzywojennym walnie przyczyniły się do przywrócenia należnej mu rangi, jest ks. Idzi Radziszewski, realistyczny wizjoner i charyzmatyczny organizator, wytrawny intelektualista i założyciel Uniwersytetu. Powołanie do życia pierwszej w Lublinie uczelni wyższej zmieniło jego oblicze i charakter, a pokolenia wybitnych absolwentów i profesorów rozsławiły jego imię w Polsce i na świecie.

Przyszły założyciel Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego urodził się 1 kwietnia 1871 r. w niewielkich Bratoszewicach, niedaleko Łodzi. Pochodził z wielodzietnej rodziny, w której pielęgnowano tradycyjne wartości. Jego rodzice wielką wagę przywiązywali do tego, by wychowanie potomstwa opierało się na mocnych postawach moralnych i patriotycznych. W parze z tym szła nadzwyczajna dbałość o edukację dzieci. Godzi się wspomnieć, że brat ks. Idziego, prof. Ignacy Radziszewski był rektorem Politechniki Warszawskiej przez dwie kadencje, w latach 1991-21. Bez wątpienia, Idzi i jego rodzeństwo fundamenty formacji i zainteresowania intelektualne nabyli w domu rodzinnym.

Myśl o poświęceniu się służbie Bożej musiała się pojawić stosunkowo wcześnie, gdyż zaraz po ukończeniu szkoły gimnazjalnej w Płocku, w 1889 r. młody Idzi wstąpił do włocławskiego seminarium duchownego. Stamtąd po czterech latach wyjechał na dalsze studia. Zabór rosyjski nie dawał młodym alumnom wielu możliwości do pogłębiania wiedzy. Jedyną uczelnią wyższą, przyjmującą przedstawicieli duchowieństwa katolickiego z całego obszaru wielkiego imperium była Rzymskokatolicka Akademia Duchownej w Petersburgu. Ponieważ liczba miejsc w akademii była regulowana przez państwo i ograniczona, wysyłano do niej najzdolniejszych seminarzystów. Jako jeden z nich tam też trafił nasz alumn. Właśnie w Petersburgu 24 czerwca 1896 r. przyjął święcenia kapłańskie z rąk biskupa kujawsko-kaliskiego Aleksandra Kazimierza Bereśniewicza. W roku następnym, po złożeniu stosownych egzaminów i przedstawieniu rozprawy „De vaticiniis Christi Domini”, otrzymał stopień magistra teologii, po czym wrócił za ziemie polskie, gzie podjął kilkumiesięczną pracę w kościele św. Mikołaja w Kaliszu.

Nie dane było mu jednak długo pełnić posługi duszpasterskiej. Przełożeni od początku dostrzegali jego potencjał i mieli świadomość, jak wielkie pożytki może przynieść Kościołowi i społeczeństwu dalsze inwestowanie w takiego człowieka. Czas pokazał, że nie omylili się w swych rachubach. Idzi Radziszewski bez trudu otrzymał więc zgodę na wyjazd za granicę, gdzie miał podjąć dalsze studia filozoficzne. By uniknąć szykan ze strony władz carskich po ewentualnym powrocie, udał się do Belgii nielegalnie z... fałszywymi dokumentami i zapisał się na uniwersytet pod zmienionym nazwiskiem. „Pociągało mnie Lowanium - napisał po latach - toteż tam się udałem i wstąpiłem do Wyższego Instytutu Filozoficznego (…)”.

Institut Superieur de Philosophie, gdzie pobierał nauki w latach 1898-1900, został utworzony w 1889 r. i stanowił część Katolickiego Uniwersytetu w Lowanium, najstarszego i jednego z najbardziej prestiżowych uniwersytetów w Belgii oraz jednego z najważniejszych uczelni katolickich. Celem Wyższego Instytutu Filozoficznego było prowadzenie badań nad filozofią scholastyczną, głównie nad tomizmem, z uwzględnieniem rozważań w dziedzinach szczegółowych. Kultywowano w niej szacunek dla wiedzy tradycyjnej, przy równoczesnym respekcie wobec najnowszych osiągnięć w pozostałych naukach. Jednocześnie starano się przeciwdziałać tezie, propagowanej wówczas przez ruchy modernistyczne i pozytywistyczne, co do tego, że pomiędzy wiarą a nauką istnieje fundamentalna sprzeczność. Przybysz z Polski, wychowany zgodnie z najwyższymi standardami, jakimi szczyciło się włocławskie seminarium duchowne, poczuł się jak ryba w wodzie. Rok 1900 przyniósł mu stopień doktora filozofii, który zyskał na podstawie znakomicie ocenionej przez promotora i środowisko naukowe pracy napisanej po łacinie pt.: „De ideae religionis genesi in evolutionismo Darvino-Spenceriano”. Następnie świeżo upieczony doktor odbył naukowy objazd po najważniejszych ośrodkach europejskich, m.in. w Anglii i Francji. Przebywał także w Rzymie i Wiedniu „dla przyjrzenia się tamtejszym uniwersytetom”.

Jesienią 1901 roku Idzi Radziszewski powrócił i od razu skierowano go do seminarium włocławskiego, gdzie został mianowany profesorem filozofii, socjologii i pedagogiki. Powierzono mu też funkcję wicerektora, którą sprawował do roku 1905. Z krótką przerwą kierował seminarium do 1914 r. (od roku, 1908 jako rektor). Obejmując swą funkcję szybko dał do zrozumienia, że nie zamierza ograniczyć się jedynie do spokojnego urzędowania. Zreformował system nauczania w seminarium oraz założył cieszące się do dziś znakomitą renomą czasopismo teologiczno-naukowe „Ateneum Kapłańskie”. Periodyk, w którym poruszano szerokie spektrum zagadnień, miał być skierowany do szerokiego grona inteligencji polskiej. Radziszewski postulował: „miesięcznik (…) ma być poświęcony wszystkim działom nauki (…)”, stąd też przedstawiano w nim wyniki badań filozoficznych, teologicznych, społecznych, prawnych i humanistycznych.

W lutym 1914 r. Idzi Radziszewski został rektorem Rzymskokatolickiej Akademii Duchownej w Petersburgu. Powstała ona w 1842 roku po przeniesieniu do Petersburga z Wilna tamtejszej Akademii Duchownej, utworzonej na bazie Wydziału Teologicznego zlikwidowanego, w ramach represji po powstaniu listopadowym w roku 1832 Uniwersytetu Wileńskiego. Działająca w stolicy prawosławnego imperium rosyjskich carów, z trudem tolerującym istnienie innych wyznań, mimo wielu negatywnych czynników utrudniających czy nawet zniekształcających jej działalność (nadzór i kontrola urzędników cesarskich, cenzura), jako instytucji tak naukowej jak i kościelnej, zachowała swój kościelny charakter. Skupiała światłych profesorów i wychowywała wybitnych absolwentów świetnie rozumiejących swe eklezjalne powołanie i rolę Kościoła na ziemiach zaboru pozostającego od roku 1772 w sferze dominacji rosyjskiej.

Nominację na stanowisko rektora Akademii Idzi Radziszewski odebrał z rąk metropolity mohylewskiego, arcybiskupa Wincentego Kluczyńskiego. Pracując w ówczesnej stolicy rosyjskiego imperium ponownie zadziwił otoczenie łatwością, z jaką udawało mu się połączyć obowiązki administracyjne z pracą naukową. Już na początku kadencji zaczął wprowadzać w Akademii konsekwentne zmiany, których ukoronowaniem stało się ogłoszenie w roku 1915 nowego statutu Uczelni. W marcu 1917 r. w uznaniu prac z zakresu teologii oraz filozofii chrześcijańskiej, profesorowie Akademii opowiedzieli się za przyznaniem mu stopnia doktora teologii.

Skutki Wielkiej Wojny, która dokonała ogromnego spustoszenia na wielu obszarach życia społecznego, szczególnie dotknęły Petersburg. Dopełnieniem tragedii stał się wybuch rewolucji bolszewickiej w Rosji. Duchowni skoncentrowani wokół Akademii Duchownej znaleźli się w niezwykle trudnym położeniu. Rosyjską Polonię animowała jednak coraz wyraźniejsza wizja wskrzeszenia utraconej przed stu dwudziestu trzema latami ojczyzny. Radziszewski, podobnie jak wielu jego rodaków, postanowił wrócić. W pozostawionych zapiskach następująco relacjonował tamte wydarzenia: „W lipcu 1918 r., gdy się okazało, iż jest rzeczą niemożliwą dalsze funkcjonowanie zakładu (Akademii Duchownej) pod rządami bolszewickimi, po uregulowaniu, o ile to było wykonalne w tych okropnych warunkach spraw Akademii, opuściłem Petersburg i przyjechawszy do kraju, zająłem się organizowaniem Uniwersytetu Lubelskiego (…)”.

Kilka miesięcy wcześniej, przebywając jeszcze w mieście nad Newą, odbył serię rozmów z dwoma niezwykle wpływowymi członkami polskiej diaspory w Rosji: Karolem Jaroszyńskim oraz Franciszkiem Skąpskim. Pierwszy, genialny finansista i potentat przemysłu cukrowniczego, należał do ówczesnej finansjery. Zbiwszy ogromny majątek na grach losowych i udanych inwestycjach, potrafił go z powodzeniem pomnażać. Drugi zasłynął jako zdolny inżynier oraz utalentowany społecznik i aktywista. Właśnie podczas spotkań tej niezwykłej trójki narodziła się idea powołania do życia uczelni, która miałaby charakter korporacji uniwersyteckiej o profilu katolickim, z siedzibą w Lublinie. Wszyscy trzej głęboko wierzyli, że spełnienie ich zamysłu przyniesie niewymierny pożytek dla odradzającej się, nie bez trudności, suwerennej Polski. Radziszewski wielokrotnie podkreślał rolę oświaty, stanowiącej - jego zdaniem - najszlachetniejszy wyznacznik tych korzyści. Postulował otwieranie na rodzimym terytorium szkół wszystkich szczebli, wyraźnie akcentując, że najwyższą formą kształcenia jest uniwersytet. Na progu odradzania się państwa polskiego, argumentował, jedynie przez rozwój nauki, Polska mogła stosunkowo szybko znaleźć się w kręgu państw należących do kultury europejskiej.

Przejście od słów do czynów nastąpiło błyskawicznie. W krótkim czasie w Petersburgu powołano Komitet Organizacyjny, w skład którego, poza Radziszewskim, Jaroszyńskim i Skąpskim, wszedł także ks. Czesław Falkowski, wykładowca Akademii. Zadaniem nowego ciała była doraźna pomoc w organizowaniu uczelni, począwszy od znalezienia stosownej siedziby, przez skompletowanie kadry naukowej i księgozbioru, aż po opracowanie przepisów wewnętrznych i zagwarantowanie jej odpowiedniego statusu prawnego na zewnątrz. Naturalnie, kwestą newralgiczną stało się zapewnienie uczelni stałych źródeł finansowania oraz utrzymanie płynności finansowej. Z ostatnim wyzwaniem postanowili się zmierzyć Jaroszyński i Skąpski.

Nie tracono czasu. „Uznając z jednej strony olbrzymią doniosłość roli Uniwersytetu katolickiego dla Polski, a z drugiej - miłując Ojczyznę swą całym sercem, pragnę jako wierny syn i Św. Kościoła Katolickiego i Polski, by najrychlej powstała na naszych ziemiach Wszechnica Katolicka”, pisał z emfazą Radziszewski w liście do członków episkopatu Królestwa Polskiego. W piśmie z dnia 27 lipca 1918 r. biskupi zebrani na konferencji z udziałem wizytatora apostolskiego Achillesa Rattiego, udzielili ks. I. Radziszewskiemu pełnomocnictwa do założenia w Lublinie uniwersytetu pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego.

Inauguracja pierwszego roku akademickiego 1918/19 odbyła się w niedzielę 8 grudnia. Mszę św. w kościele seminaryjnym sprawował i homilię wygłosił biskup lubelski Marian Fulman, nota bene także absolwent Akademii Duchownej w Petersburgu. Jego powołano również na stanowisko Wielkiego Kanclerza nowej uczelni. Rektorem mianowanym przez Episkopat Polski został ks. Idzi Radziszewski. Podczas inauguracji został ogłoszony także skład pierwszego Senatu Akademickiego.

Tworząc Uniwersytet w Lublinie, ks. Idzi Radziszewski zakładał, że poza naukami teologicznymi, jego słuchacze będą mogli kształcić się również w innych dyscyplinach. Taki obraz uczelni o profilu katolickim wyniósł z czasów studiów lowańskich. Jego zdaniem, wyzwaniem czasów i zarazem koniecznością dziejową, było przed wszystkim przygotowanie zastępów inteligencji katolickiej, której przedstawiciele, dobrze wykształceni i uformowani, zasilaliby urzędy administracji rządowej i samorządowej, sądy, szkoły, a także przedsiębiorstwa prywatne. W prekursorski sposób podkreślał również kulturotwórczą rolę mediów, dla których pragnął wykształcić światłych dziennikarzy.

Żmudnym pracom, związanym z początkami katolickiej uczelni w Lublinie, nieustannie towarzyszyły dwa wątki przewodnie: jak najpełniejsze urzeczywistnienie idei stworzenia uniwersytetu o profilu katolickim oraz nadanie mu charakteru korporacji, kształcącej niezbędną dla odradzającego się kraju inteligencję. W liście skierowanym do papieża Benedykta XV rektor pisał: „Po długiej i strasznej niewoli Opatrzność zdjęła pęta z naszej Ojczyzny (…). Poczuliśmy odpowiedzialność, jaka na nas spadła: należytego wykorzystania tego Daru Bożego, jakim jest wolność i spełnienie włożonych na nas obowiązków, by Polska (…) spełniła również wielkie dziejowe zadanie wobec Kościoła i kultury zachodniej. Ta myśl była przewodnią przy zakładaniu Uniwersytetu w Lublinie. Przez ten wyższy zakład naukowy, chcą wszyscy w nim pracujący ułatwić Polsce osiągnięcie szczytnych celów przez Opatrzność jej wskazanych. Pragną oni przez naukę i wychowanie wsparte na zasadach Chrystusowych, przygotować całe zastępy uczonych i oddanych synów Kościoła i dzielnych obywateli kraju”. Myśl powyższą rozwinął w zdaniu: „Dla wszystkich w uniwersytecie (…) hasłem jest pracować 'Z Bogiem dla Ojczyzny’”.

W podobnym tonie wypowiedział się Radziszewski w adresie przesłanym Naczelnikowi Państwa, Józefowi Piłsudskiemu. Wyjaśnił w nim, że celem nowo powołanego uniwersytetu w Lublinie jest chęć stworzenia znaczącego ogniska kultury narodowej. Stąd też jednym z zadań uczelni powinno być kultywowanie najważniejszych dla serca polskiego ideałów - tych samych, jakie służyły za wzór naszym przodkom. W ocenie rektora - nieprzypadkowo odwołującego się do myśli odwołującego się do idei reformatora szkolnictwa i twórcy Collegium Nobilium Stanisława Konarskiego - zadaniem uniwersytetu jest służba dla chwały imienia polskiego, dla nauki polskiej, dla oświecenia obywateli, a w konsekwencji dla polepszenia ich bytu w wielu obszarach życia.

Dla sprawy próbował Idzi Radziszewski pozyskać również osoby z kręgu znanych mu protektorów i przyjaciół. W liście do swojego lowańskiego profesora i mentora, późniejszego kardynała Désiré Merciera, pisał: „Zabrałem się w Imię Boże do organizowania uniwersytetu w Lublinie, odległym o pięć godzin koleją od Warszawy. Choć były ogromne trudności, udało się w stosunkowo krótkim czasie pozyskać szereg wybitnych sił naukowych, tymczasowe gmachy na sale wykładowe, bibliotekę, konwikty dla studentów i studentek. (…) Jeszcze jest bardzo dużo do zrobienia, ale mam w Bogu nadzieję, że wszystko to da się z biegiem czasu wykończyć, a to co mniej dobre - udoskonalić”. Idzi Radziszewski nie wspomniał o tym, że rewolucja bolszewicka pozbawiła Uczelnię finansowego zaplecza, a wojna polsko-sowiecka ogołociła mury młodziutkiej wszechnicy ze studentów, pracowników oraz wszelkich materiałów, które mogły zostać wykorzystane przy prowadzeniu działań wojennych, w tym tak prozaicznych, jak papier. Dzięki determinacji Idziego Radziszewskiego lubelska uczelnia prężnie rozpoczęła swoją działalność, a w chwilach trudnych nawet na chwilę jej nie zawiesiła.

Autorytet pierwszego rektora oraz jego wysiłki sprawiły, że pierwszy katolicki uniwersytet założony w Lublinie w roku 1918 niemal natychmiast zyskał uznanie ze strony ośrodków, które swoim rodowodem sięgały czasów Rzeczpospolitej Obojga Narodów. Wszechnice odrodzone w Wilnie i we Lwowie przyjaźnie odniosły się do powstania kolejnego, chronologiczne czwartego ośrodka akademickiego w Polsce, a swą wobec niego życzliwość okazały na wiele sposobów. Ranga uniwersytetu wzrastała szybko; stawał się on rozpoznawalną marką. Tradycją stało się, że inauguracje roku akademickiego zaszczycali swoją obecnością przedstawiciele administracji rządowej i samorządowej, episkopatu, służb mundurowych i świata nauki. Tymczasem miasto życzliwie zareagowało na napływ doń studentów z całej Polski. Przyjęcie przez Lublin statusu miasta uniwersyteckiego nie tylko bardzo korzystnie wpłynęło na jego ekonomię, ale również pozwoliło je odmłodzić i urozmaicić.

Ks. Idzi Radziszewski zmarł 22 lutego 1922 r. w Lublinie. Dzieło zapoczątkowane przez niego przed dziesięcioma dekadami trwa niezmiennie; nadal rozwija się i doskonali, od początku, niezmiennie i dumnie nosząc na sztandarach hasło postulowane przez swego założyciela: Deo et Patriae, w służbie Bogu i Ojczyźnie.