Mój tata legionista

Agnieszka Gieroba

|

Gość Lubelski 37/2018

publikacja 13.09.2018 00:00

To był dom, gdzie liczył się Bóg, honor i ojczyzna. We wtorki i czwartki mówiło się po francusku, a gdy radziecki generał podarł książkę Orzeszkowej, mówiąc, że to „dupnaja bumaga”, dostał po gębie. O swoim ojcu, żołnierzu Piłsudskiego, opowiada jego syn Wojciech.

Wojciech, syn Jana. Wojciech, syn Jana.
Agnieszka Gieroba

Wojciech Papież, syn Jana i Marii, mieszka do dziś w domu, który ojciec zaprojektował i zbudował na osiedlu Czechów Dolny w pobliżu Górek Czechowskich w 1938 roku. Z tym miejscem wiążą się jego najwcześniejsze wspomnienia. W tych ścianach tworzyła się historia, której świadkiem od najmłodszych chwil był Wojtek.

− Jedno z moich wspomnień związanych z ojcem dotyczy Pierwszej Komunii Świętej. Mama wystroiła mnie w krótkie spodenki, które miały małą kieszonkę. Tuż przed wyjściem kazała mi schować do niej chusteczkę. Wzbraniałem się, więc mama podeszła i sama chciała włożyć mi tę chustkę, a w kieszeni był papieros, zapałka i draska. Usłyszałem, że po uroczystości ojciec sobie ze mną porozmawia. Rzeczywiście, później zawołał mnie tata, siedliśmy przy stole i ojciec położył przede mną paczkę papierosów. Opowiedział mi o skutkach palenia, jakie widział, studiując medycynę w Wilnie, i powiedział, że jak chcę palić, to mogę brać papierosy od niego, ale warunek jest jeden: mam palić tylko w domu lub ogrodzie. W szkole i na ulicy mi zabrania. Dla mnie słowa ojca były święte. W domu sam, bez kolegów, to już nie miałem ochoty na palenie, a poza domem nie mogłem, więc o papierosach zapomniałem – wspomina pan Wojciech.

Dostępne jest 12% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.