Giuseppe, więcej niż restauracja

rp

publikacja 03.10.2018 10:30

Chodzi nam o jakość kuchni i łączące ludzi emocje. Wspólne jedzenie to czynność niezwykle istotna, której w żaden sposób nie wolno zaniedbać.

Giuseppe, więcej niż restauracja Restaurator wraz ze swoimi współpracownikami ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Restauracja Giuseppe przy ul. Hipotecznej 3 w Lublinie działa od ponad dwudziestu lat. Znana jest wszystkim tym, którzy niegdyś studiowali w tym mieście i cieszyli się niezapomnianym smakiem pizzy, ale i nowym gościom, którzy doceniają najlepszą jakość makaronów, które wytwarzane są na miejscu. Warto dodać, że w największej w Lublinie maszynie do makaronu.

Co sprawia, że lokal cieszy się niesłabnącą popularnością? Jakość potraw oraz podejście do gości. Dziś już nie tylko można tu smacznie zjeść, ale też zamówić oryginalne produkty na obiad lub kolację – i samemu przygotować pyszny makaron według przepisu i załączonej instrukcji. To właśnie pudełko Giuseppe Pacco staje się w ostatnim czasie hitem wśród amatorów dobrego jedzenia i gotowania w domu. To paczka, która ma w zamyśle właścicieli restauracji Giuseppe łączyć ludzi. – Przecież nawet na kartach Ewangelii dostrzegamy, jak często Jezus wypowiada kluczowe słowa w kontekście wspólnego posiłku z uczniami lub innymi osobami. Obiad u faryzeusza Szymona, Ostatnia Wieczerza, śniadanie po zmartwychwstaniu. To tylko kilka niezwykłych przykładów – mówi Dariusz Klimek, współzałożyciel restauracji Giuseppe.

Od pizzerii do restauracji

Firma istnieje już ponad 20 lat. Jest jedną z bardziej znanych restauracji w Lublinie. Początki działalności lokalu związane są ze znajomością Dariusza Klimka i Zbigniewa Nadbrzeskiego. Pierwszy był wtedy świeżo upieczonym absolwentem ekonomii, drugi specjalistą z zakresu gastronomii. – To były lata 90. minionego stulecia. Miałem wtedy za sobą doświadczenie trzyletniej pracy w banku. To był czas wielkich oczekiwań, wszyscy liczyli na wielkie szanse i niezwykłe możliwości jakie dawała ekonomia i finanse. Rodziła się bankowość, rozwijała się giełda. Okazało się, że krawat, garnitur, komputer nie dawały wcale tej szansy niebywałego rozwoju wszystkim. Przeszkadzały mi niektóre układy, nie mogłem się realizować swobodnie, na swoje życie nie miałem wpływu, a nauczony byłem zarabiać na siebie już od dziewiętnastego roku życia. Kiedyś w rozmowie ze Zbyszkiem postanowiliśmy założyć pizzerię, gdzie pizza byłaby robiona z mąki. Krok po kroku, zbieraliśmy pieniądze i otworzyliśmy ten lokal przy ul. Hipotecznej. Przełomowym i kluczowym wydarzeniem było zatrudnienie przez nas pierwszego pracownika, który działał w tej branży kilka lat za granicą. On nam wtedy powiedział: „Chłopaki, ale wy się kompletnie na tym nie znacie!”. Odpowiedzieliśmy: „No właśnie, dlatego zatrudniliśmy ciebie, abyś nam pomógł”. Z perspektywy niemal dwudziestu jeden lat prowadzenia tego biznesu widzę, że nie chodzi o to by być specjalistą w każdej dziedzinie, ale by znaleźć odpowiednich ludzi i stworzyć zespół, który będzie się dobrze znał i dobrze współpracował. To moje zadanie jako przedsiębiorcy. Ekonomii nauczyłem się w działaniu, a nie na studiach – opowiada D. Klimek. Giuseppe było najpierw pizzerią. Z czasem właściciele ją rozbudowali i poszerzyli o część przeszkloną. Kolejnym krokiem było przekształcenie lokalu w restaurację. Wprowadzono nowe dania, produkty, poszerzono ofertę. – Zawsze staraliśmy się słuchać ludzi, brać pod uwagę ich opinie, obserwowaliśmy rynek i zmiany kulturowe. Zauważyliśmy, że coraz więcej osób wpada na szybki obiad, w pośpiechu. Dlatego otworzyliśmy jeszcze lokal typowy dla osób chcących zjeść lunch. Tak powstała Galeria Smaku przy ul. Okopowej i ul. Zana w Lublinie – tłumaczy.

Chcę być coraz lepszy

Z czasem rynek stawał się coraz trudniejszy. Ponadto w ubiegłym roku restauracja Giuseppe uległa pożarowi. Profesjonalna firma pozbyła się wszelkich skutków pożaru w ciągu dwóch tygodni. Szybko uruchomiono lokal ponownie. Wracali klienci, pojawiali się nowi. – Okazało się paradoksalnie, że ten ubiegły rok był przełomowy. Pożar stał się oczyszczeniem, pojawiły się nowe pomysły, nowi pracownicy, inna perspektywa – mówi Klimek. Z miesiąca na miesiąc przybywa gości, udaje się wprowadzić nowe produkty i atrakcyjne oferty. Cieszą się one uznaniem ze względu na dobry stosunek jakości do ceny. Wiele rzeczy zmienił udział Dariusza w konferencji związanej z Biblią i finansami. – Uczciwość w prowadzeniu działalności popłaca. Zmienia się stosunek do pracowników, do samego sienie i swojej pracy. Od pewnego czasu staramy się oddawać dziesięcinę z żoną, na ile to tylko możliwe wspieram też działania charytatywne – akcentuje. Restaurator mówi, że w tym rodzaju działalności nie chodzi tylko o samo jedzenie i prowadzenie lokalu, ale również o budowanie relacji z ludźmi, o emocje i przekazywanie wartości. – Jednak by tak się stało, to muszę jako katolik być coraz lepszy w tym, co robię. Codziennie lepszy. To dotyczy nie tylko jakości dań, deserów, obsługi gości, stosunku do pracowników. Nieustannie się dokształcam, czytam, rozmawiam z ludźmi, pytam. Wiara nie może być uzupełnianiem braków lub powierzchownym dodatkiem. Ona raczej zmusza mnie do profesjonalizmu w działaniu – mówi D. Klimek.

Najlepszy makaron w Lublinie

Dzisiaj pizza i inne dania ustąpiły miejsca makaronom, które stały się najpopularniejsze wśród gości restauracji Giuseppe. Pan Dariusz zaczął się intensywnie dokształcać i poszukiwać, także wśród towarzystwa biznesowego, pomysłów i inspiracji. Zmienił się system zarządzania pracownikami, pojawiły się nowe plany i perspektywy.  – Giuseppe serwuje wyłącznie świeży makaron, codziennie własnoręcznie wyrabiany przez naszych kucharzy. Jest wartościowy i zdrowy, delikatny w smaku – zachęca. Godne polecenia są też dania mięsne, drób, sałatki, ryby i pizza. Można przy Hipotecznej zjeść też dobrą zupę. Jak podkreśla właściciel, szczególnie rozumiane są w lokalu potrzeby dzieci. Dużą uwagę przykłada się tu też do deserów, ich jakości i świeżości. Wykonuje je Agnieszka Tatara, która od dwudziestu lat pracuje w tej restauracji. Sama mówi, że miejsce pracy jest atrakcyjne wtedy, gdy stwarza możliwość rozwoju.

Mężczyźni to potrafią

Giuseppe organizuje warsztaty kulinarne, dzieląc się swoją pasją do jedzenia. –  Uczymy kultury zasiadania do stołu, pokazujemy jak warto spędzać razem czas. Z dumą wspieramy ojców i mężczyzn, by byli aktywni w swoich rodzinnych rolach, wkładali w nie serce i pomysł. Giuseppe Pacco zrodziło się właśnie z rozmów i obserwacji. Przed walentynkami wielu mężczyzn odczuwa presję, zaprasza swoje żony, narzeczone czy sympatie na kolację. W restauracjach wtedy panuje tłok, nie ma wolnych stolików, nie ma często atmosfery spokoju. Dlatego dwa lata temu wpadliśmy na pomysł stworzenia specjalnego pudełka Giuseppe Pacco z produktami wraz z instrukcją przygotowania. To świeże produkty do stworzenia dania z makaronem dla dwóch osób. Pudełko zawiera też składniki na jeden z trzech rodzajów sosów, ser, śmietankę, oliwę i zioła. Wielu mężczyzn, ostatnio także kobiet, podkreśla, że to wspaniały pomysł, nie tylko na specjalne okazje. Wystarczy Giuseppe Pacco zamówić telefonicznie i odebrać. A potem ugotować i gotowe. Przygotowanie trwa piętnaście minut – wyjaśnia D. Klimek.

To nie klienci, ale nasi goście

Badania pokazują, że dla pracowników nie są najważniejsze pieniądze, ale również inne kwestie, takie jak: atmosfera, zaufanie, szacunek, sens pracy, możliwość rozwoju, perspektywiczność pracy.  – Ale pieniądze też muszą być adekwatne, o tym trzeba pamiętać – akcentuje przedsiębiorca. Atmosferę restauracji oddają jej pracownicy i obsługa. Dominika i Karolina zdają sobie sprawę, że koledzy i koleżanki, którzy pracują w innych lokalach, nie zawsze mogą mieć taki komfort jak one. – Zaczynałam od pracy na zmywaku, było to bezpośrednio po maturze. Stawiałam kroki od podstaw, byłam wprowadzana w kolejne etapy pracy, dzisiaj pracuję głównie za barem, potrafię zrobić nie tylko świetna kawę. Chcę się dalej rozwijać, a moją pasją jest praca z ludźmi, więc Giuseppe to miejsce idealne. To, czego nauczyłam się w tym miejscu oprócz pracy, to podejście do gości. Szef podkreśla, że to goście, a nie klienci. Praca nie męczy, bo jest tu atmosfera rodzinna – mówi Karolina. Dominika pracuje tu od pół roku i docenia fakt, że w pracy nie ma stresu. Mam możliwość zjeść obiad przy stoliku, w spokoju. Mamy styczność z różnymi ludźmi. Wszyscy doceniamy to, że codziennie w Giuseppe jest właściciel, nawet w weekendy, choćby na krótko. Mamy przez to świadomość, że tworzymy zespół – wyjaśnia Dominika. Właściciele Giuseppe nie chcą, tak jak inni, kopiować restauracji londyńskich i warszawskich, ale starają się iść konsekwentnie własną ścieżką. – Trzeba pamiętać, że ładne zdjęcie na Instagramie to nie wszystko, liczy się bowiem jakość jedzenia i kultura jego podawania – podkreślają.