publikacja 20.12.2018 12:05
Wraz z nastaniem mrozów na ulice Lublina wyruszyli wolontariusze, by osobom bezdomnym zanieść ciepły posiłek i, jeśli trzeba, udzielić im pomocy.
Wolontariusze "Gorącego patrolu"
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
"Gorący patrol" to inicjatywa lubelskiego Centrum Wolontariatu, które od wielu lat pomaga bezdomnym.
Kiedy w 2002 r. media podały, że Lubelszczyzna plasuje się w czołówce miejsc w Polsce, gdzie zamarzło najwięcej ludzi, ks. Mietek Puzewicz postanowił, by coś zrobić, zareagować, odszukać ich, podejść z kanapką i gorącą herbatą. Stąd pomysł nazwy programu: gorący - od herbaty, patrol - od co wieczorowych akcji.
Początkowo było to przeszukiwanie okolic dworców, węzłów ciepłowniczych, uliczek. Z czasem potrzebujący sami wiedzieli, że wieczorem można spotkać patrol pod PKP, i na to spotkanie przychodzili. Na herbatę, ale i na rozmowę, bo jak sami mówią, jesteśmy ich łącznikiem ze światem, kiedy można porozmawiać o czymś więcej, niż tylko gdzie i za co dziś pijemy.
- Punktem wyjścia był człowiek, nie wypytywanie o przeszłość, o przewinienia, nawet jeśli ktoś czasem zatracił swoje człowieczeństwo, poprzez utratę pracy, alkohol, utratę domu - mówi ks. Mieczysław Puzewicz z "Gorącego patrolu".
Bp Mieczysław Cisło poświęcił samochód udostępniany wolontariuszom
Agnieszka Gieroba /Foto Gość
W tym roku do dyspozycji wolontariuszy jest także samochód udostępniany przez firmę pana Andrzeja Goliszka i defibrylator, gdyby podczas patrolu trzeba było ratować komuś życie.
Samochód i sprzęt medyczny poświęcił bp Mieczysław Cisło.