Dom Boży wybudowali sami

jj

publikacja 31.12.2018 09:12

Podobnie jak niejedno miasto w Polsce, mają swojego partnera za granicą. Dzięki uniwersalności Kościoła, mieszkańcy lubelskiej Ponikwody dziś cieszą się swoją świątynią.

Ks. Marek Warchoł jest pierwszym proboszczem parafii Chrystusa Króla w Lublinie Ks. Marek Warchoł jest pierwszym proboszczem parafii Chrystusa Króla w Lublinie
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Wszyscy od lat wiedzieli, że na Ponikwodzie potrzebna jest parafia. Niestety komuniści nie pozwalali wybudować kolejnego kościoła. Należało więc zastosować pewien fortel i stworzyć tzw. samodzielny ośrodek duszpasterski.

– Osiedle się rozrastało, powstawały kolejne domy i opieka duszpasterska była niezbędna – opowiada ks. Marek Warchoł, proboszcz parafii Chrystusa Króla w Lublinie.  

W 1985 r. udało się w końcu erygować parafię pw. Najświętszego Zbawiciela. Swój kościół miała ona na pobliskim cmentarzu. – Tam od dawna stała już kaplica, więc było miejsce modlitwy – wyjaśnia duszpasterz. W 2002 r. powrócił temat budowy kościoła w  środku osiedla. W tym czasie nagle zmarł ks. Tadeusz Dul, dotychczasowy proboszcz. – Ja tam od 10 lat byłem wikariuszem. Znałem tych ludzi – wspomina ks. Marek. − Biskup powołał mnie więc najpierw na administratora parafii, a w czerwcu 2003 r. otrzymałem nominację na proboszcza.

W 2004 r. ruszyła w końcu budowa kościoła. Wtedy też zmienił się tytuł parafii. – Rozważaliśmy różne wezwania, jest tylu nowych świętych i błogosławionych, ale jednak prawie jednogłośnie stwierdziliśmy, że wcześniej byliśmy parafią Najświętszego Zbawiciela, więc teraz nie wypada schodzić z rangi. Dlatego też parafia otrzymała wezwanie Chrystusa Króla – mówi ks. M. Warchoł.

6 lat później wierni weszli do nowo wybudowanej świątyni. Kościół przy ul. Ponikwoda był jednym z niewielu powstałych ostatnio kościołów, który został wybudowany prawie w  całości systemem gospodarczym.

Dom Boży wybudowali sami   Mieszkańcy lubelskiej Ponikwody dziś cieszą się swoją świątynią – Jedynie prace specjalistyczne wykonały firmy. Całą resztą zajęli się parafianie – mówi proboszcz.

To było prawdziwe pospolite ruszenie. Wierni wznieśli swój kościół własnym sumptem, bez zewnętrznych funduszy. – To też fenomen – mówi ks. Warchoł. – Mieliśmy jedynie wsparcie jednej z austriackich parafii, do której od lat jeździłem. Ci ludzie przyjęli taki 7-letni program pomocowy, stworzyli specjalne subkonto i w tym czasie przekazali nam także sporo pieniędzy.

Zawiązało się swojego rodzaju partnerstwo parafialne. Austriacy tak bardzo zaangażowali się w budowę polskiego kościoła, że  nawet przyjechali na jego konsekrację i na kilka innych uroczystości. – To przejaw prawdziwie uniwersalnego Kościoła – mówi ks. Marek. – Ta parafia w Austrii jest wielkościowo podobna do naszej, jednak  frekwencja na Mszach św. tam jest zdecydowanie niższa, dlatego gdy oni przyjeżdżali i widzieli w kościele tyle osób, także młodzież, tym chętniej chcieli nas wspierać.

Dom Boży wybudowali sami   Dziś, po 8 latach od  wejścia do świątyni, parafianie mogą cieszyć się posiadaniem jednego z piękniejszych kościołów w Lublinie. – Zaprojektował go znany architekt Antoni Herman i rzeczywiście świątynia wzbudza podziw. Mamy tu sporo ślubów, także spoza parafii, bo nasz kościół jest ładny i nie jest duży. W bocznej nawie świątyni pod obrazem św. Jana Pawła II znajduje się relikwiarz z krwią świętego papieża oraz drugi – z relikwiami świętych  dzieci z Fatimy. – Dla wiernych obecność tych relikwii to wielki dar. Wiem, że wiele już łask tu wymodlili. Obok kościoła na zagospodarowanie czeka jeszcze budynek parafialny. – Na wszystko od razu nie starczyło środków – stwierdza  proboszcz. – Wiemy już jednak, że wkrótce powstanie tu przyparafialne przedszkole dla 40 maluchów, a góra zostanie wykorzystana na poradnię małżeńską, salki spotkań, w których emerytowani nauczyciele będą  udzielać korepetycji. Chcemy też stworzyć bibliotekę. Planów mamy naprawdę dużo