Miał prymicje w zoo

Justyna Jarosińska

publikacja 08.01.2019 12:50

Brat Piotr Hejno zginął kilka dni temu w tragicznym wypadku we francuskich Alpach, spadając w przepaść. W Lublinie wielu pamięta jego posługę w starym kościele o. kapucynów podczas Mszy dla dzieci.

Brat Piotr Hejno (w środku) pochodził z Lublina Brat Piotr Hejno (w środku) pochodził z Lublina
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Była to ostatnia Msza św. na zakończenie roku szkolnego. Był wyjątkowo ciepły, czerwcowy dzień 2011 r. Ojciec Michał Gawroński, który od dwóch lat był głównym celebransem Mszy św. w tzw. małym kościółku na Poczekajce, wraz z pomagającym mu młodym zakonnikiem, bratem Piotrem Hejno, postanowili zorganizować piknik dla dzieci i ich rodziców w podlubelskim małym zoo.

To właśnie tam brat Piotr odprawił swoją Mszę św. prymicyjną. Mała Klara ze wzruszeniem mówiła niezwykle długi wierszyk, składając w imieniu wszystkich dzieci i ich rodziców życzenia. Wszyscy wiedzieli, że brat Piotr został powołany na sekretarza misyjnego. I choć przypuszczał, że z dziećmi  już raczej nie będzie miał wiele wspólnego, to jednak miał nadzieję, że to, co przeżył w ciągu tych kilku lat, zaowocuje w jego dalszej pracy. 

– Tego ewangelicznego bycia jak dziecko uczyłem się właśnie w starym kościele na Poczekajce – mówił. – Na początku był strach, jak zapomnieć o różnych schematach, jak się odnaleźć wśród tych szalejących dzieci. Ale potem przyszła wielka radość. Rodzice często pytają, skąd my mamy tyle cierpliwości podczas sprawowania Eucharystii z udziałem dzieci, a ja myślę sobie, że to przecież tylko godzina, raz w tygodniu w niedzielę. Cóż to jest w porównaniu z codzienną pracą rodzicielską? A poza tym, dla mnie to dziś frajda – dodał, podnosząc wysoko i sadzając sobie na karku 4-letniego Sławka.

Z roześmianym dzieckiem pobiegł do parku linowego...

Brat Piotr Hejno zginął 2 stycznia w czasie rekolekcji, przygotowując się do wyjazdu na misje do Gabonu. 

Czytaj także: