Jednym palcem pchły nie podniesiesz. Spotkanie misyjne w Natalinie

ag

publikacja 20.03.2019 10:45

Zawsze żyją we wspólnocie, przynajmniej we trzech. Taką regułę zostawił im ich założyciel, kardynał Karol Lavigerie, który 150 lat temu powołał w Algierii zgromadzenie Ojców Białych Misjonarzy Afryki.

Ojciec Mariusz pokazuje afrykańskie cymbałki. Ojciec Mariusz pokazuje afrykańskie cymbałki.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Misjonarze mówili o swojej posłudze. – Jezus posyłał uczniów po dwóch, więc zasada naszego życia do tego nawiązuje. Na kontynencie afrykańskim, charakteryzującym się wielkimi przestrzeniami i ubóstwem materialnym, rzeczą podstawową jest przynależność do wspólnoty. Po upływie kilku dni spędzonych w wioskach, gdzie żyjąc z rolnikami, pasterzami wzbogacamy się ich gościnnością, przyjaźnią, mądrością i pomocą, odczuwamy konieczność powrotu do domu i odpoczynku w oazie wspólnoty. Afrykańczycy też żyją w wielkich wspólnotach rodzinnych i nie mogą zrozumieć człowieka odizolowanego. Ich mądrość zawarta w przysłowiach mówi: łącząc się można przenieść słonia, lub też: jednym palcem nie można podnieść nawet pchły - opowiada o.  Mariusz Bartuzi, misjonarz Afryki.

Na spotkanie z misjonarzami i misjami przybyły do Natalina dzieci ze Szkoły nr 50 w Lublinie. Dla drugoklasistów wyprawa do świata misji - gdzie można było zobaczyć przywiezione z Afryki stroje, instrumenty, zabawki, naczynia i wiele innych eksponatów - była niecodzienną przygodą.

Odwiedziny dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 50 w Lublinie.   Odwiedziny dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 50 w Lublinie.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

- Opowiadamy dzieciom o pracy misjonarzy i o ludziach żyjących w Afryce, których codzienność tak bardzo odbiega od polskiej rzeczywistości, że wydaje się czasem filmem przygodowym - mówią misjonarze.

Po spotkaniu z ojcami białymi dzieci miały wspólny wniosek, że misjonarz to człowiek, który musi dużo rzeczy umieć. Nie tylko mówi ludziom o Panu Bogu, ale i buduje szkoły i szpitale, naprawia samochód, gdy się zepsuje, uczy w szkole, robi zastrzyki, gotuje, opiekuje się sierotami. Lista zadań wydaje się nie mieć końca. Wszystko to dlatego, że misjonarze zostali posłani, by żyć wśród ludzi w Afryce.

- Nasz założyciel podkreślał, że misjonarz powinien znać Afrykańczyków, mówić ich językami, zgłębiać ich zwyczaje. Powinien żyć razem z nimi, doświadczać obecności biednych, przyczyniać się do tworzenia nowego społeczeństwa, bardziej sprawiedliwego i bardziej afrykańskiego. Sformułował tę prawdę używając słów św. Pawła: „Stać się wszystkim dla wszystkich”. Słowa te stały się naszą dewizą - mówi o. Bogusław Żero.

Więcej o ojcach białych w 13 numerze "Gościa Lubelskiego".