Powstaje film o biskupie, który nie chciał uciekać przed wojną

rp

publikacja 16.08.2019 09:53

Jesienią tego roku odbędzie się premiera telewizyjna filmu Leszka Wiśniewskiego, który opowiada o losach biskupa Juliusza Bursche, który nie uciekał przed wojną, lecz wysiadł na dworcu w Lublinie.

Powstaje film o biskupie, który nie chciał uciekać przed wojną Zdjęcia do filmu powstawały również przy kościele przy ul. Ewangelickiej w Lublinie. ks. Grzegorz Brudny

Nie tylko losy biskupa ewangelicko-augsburskiego Juliusza Bursche, ale także wspólnoty lubelskich protestantów stanowią bogactwo tematyczne, dlatego nie dziwi fakt, że L. Wiśniewski zdecydował się na realizację filmu pełnometrażowego w tym zakresie. W ostatnich latach, także poprzez intensywne działania ekumeniczne w Lublinie, ukazano szerzej wkład w życie i rozwój miasta nad Bystrzycą, jaki włożyli luteranie. Wystarczy wymienić rodziny Vetterów, Krausse, Hessów czy Plage. Ta różnorodność kulturowa, religijna i wyznaniowa oraz społeczna miasta – przyczyniła się do umocnienia pozycji i znaczenia ośrodka. Jednak wybuch pierwszej i drugiej wojny światowej zmienił oblicze Lublina.

Proboszcz w Lublinie

Przed 1914 r. parafia ewangelicka w Lublinie liczyła ponad 8 tys. wiernych, przed II wojną światową było to już niespełna 6 tys. parafian. Gdyby nie działania biskupa Bursche – prawdopodobnie nie byłoby możliwe powojenne odrodzenie się wspólnoty ewangelickiej w Lublinie i innych miejscach naszego kraju.

Posługiwał w lubelskiej parafii jako proboszcz przez miesiąc, ale były to okoliczności szczególne. – Biskup Bursche, zwierzchnik Kościoła ewangelicko-augsburskiego, siedział już w pociągu wypełnionym dygnitarzami, którzy chcieli uciec we wrześniu 1939 r. z Polski przez Rumunię do Anglii. Wielokrotnie namawiano go do wyjazdu i wielokrotnie się tym namowom opierał. Jednak ostatecznie na drodze z Warszawy do Lublina musiał sobie to głęboko i ostatecznie przemyśleć, skoro zdecydował się wysiąść z pociągu na lubelskim dworcu. Było to dokładnie 8 września. Skierował wtedy swe kroki do parafii ewangelickiej, która nie miała wtedy proboszcza, gdyż ks. Aleksander Schoeneich zmarł kilka miesięcy wcześniej – mówi ks. Grzegorz Brudny, proboszcz parafii ewangelickiej w Lublinie.

Wcześniej w Warszawie w wyniku bombardowania spłonął dorobek jego życia: zapiski i homilie, sprawozdania z wizytacji, dokumenty. – On scalał Kościół, który tworzyli przed wojną Niemcy i Polacy. Dzięki temu wspólnoty ewangelickiej nie kojarzono jedynie z niemieckością, dlatego też po wojnie mogliśmy się odrodzić – precyzuje ks. G. Brudny.

Wojna była czasem niewyobrażalnego terroru. Odczuli to również dotkliwie liczni duchowni. Służba biskupa Juliusza lubelskiej wspólnocie skończyła się dość szybko, bo został aresztowany przez Gestapo 6 października 1939 r. Osadzony w więzieniu na Zamku, potem przewieziony na teren III Rzeszy. Polski duchowny zmarł w lutym 1942 r. – według jednych źródeł w obozie koncentracyjnym Sachsenhausen, według innych w więzieniu gestapo Moabit w Berlinie. Nie wiadomo do tej pory, gdzie spoczywają jego doczesne szczątki. Należy się cieszyć, że powstaje film o człowieku, który poświęcił się działaniom niepodległościowym, ludziom i Bogu z taką determinacją.