Czy szkołę uratuje współpraca?

rp

publikacja 02.09.2019 11:36

Młody człowiek spędza w szkole bardzo dużo czasu. Od wielu osób zależy, czy miejsce to stanie się dla niego piekłem, czy też nie.

Czy szkołę uratuje współpraca? Dr Mariusz Banach podkreśla, że reforma oświaty generuje wiele ukrytych problemów. ks. Rafał Pastwa /Foto Gość

Do reformy i zmian przygotowywaliśmy się w Lublinie od trzech lat. Jest oczywiście problem techniczny związany z przeciążeniem szkół. Ale jest i wiele problemów ukrytych, dość poważnych. Niektóre roczniki będą mieć braki, bo nie uda się im zrealizować podstawy programowej – wyjaśnia dr Mariusz Banach, zastępca prezydenta Lublina ds. oświaty i wychowania.

Za mało pieniędzy

Zmartwieniem samorządów jest subwencja z budżetu państwa, która nie wystarcza na wszystkie zadania. – Nie wystarcza ona nawet na płace dla nauczycieli. Jeżeli chodzi o rok 2018, to otrzymaliśmy 420 mln subwencji, na płace dla nauczycieli wydaliśmy 600 mln, a różnicę dołożyliśmy z własnych dochodów. W tym roku ta różnica będzie jeszcze większa. Ale oświata to nie tylko nauczyciele, to również inni pracownicy. W Lubinie jest 6 tys. nauczycieli i 3 tys. pracowników niepedagogicznych. Jednak największym obciążeniem dla nas są dotacje dla szkół niepublicznych – wyjaśnia M. Banach. W mieście nie zwolniono żadnego nauczyciela, to zasługa miasta, jak twierdzi zastępca prezydenta, ale też współpracy dyrektorów i solidarności środowiska.

Kto uratuje ucznia?

Przyjmowaliśmy uczniów z ostatniego rocznika wygaszanych gimnazjów, a także pierwszych absolwentów szkół podstawowych z klas ósmych. Od tego roku w liceum ogólnokształcącym będą funkcjonowały obok siebie dwa modele szkoły: liceum trzyletnie i czteroletnie. Pierwsze jest kolejnym etapem edukacji po gimnazjum, drugie – to nowe liceum, kolejny etap po ośmioklasowej szkole podstawowej – mówi Grzegorz Lech, dyrektor III LO w Lublinie. Uczniowie obu modeli ogólniaka będą mieli inne plany ramowe i będą realizować różne podstawy programowe. – Przygotowywaliśmy się do tego przez kilka lat. Przykładaliśmy się do organizacji wiedząc, że będzie kumulacja uczniów w tym roku. Kolejną kwestią było poznanie nowych programów i podstaw programowych, ale nowe podręczniki pojawiły się dopiero w ostatnim roku. Ale jesteśmy przygotowani, mamy doświadczone zespoły nauczycielskie – tłumaczy G. Lech. Czteroletnie liceum to jego zdaniem szansa na większy spokój ucznia i lepsze opanowanie materiału.

Co z podstawówkami?

Każda szkoła ma własne zmartwienia. W Szkole Podstawowej w Skokowie w powiecie opolskim, udało się właśnie sfinalizować termomodernizację. Placówka może pochwalić się zgranym gronem pedagogicznym i świetnymi obiektami sportowymi na zewnątrz, ale brakuje sali gimnastycznej wewnątrz budynku. Ostatnio podjęto wysiłek, by wykorzystać poddasze na stworzenie pracowni szkolnych czy na gabinet psychologa i gabinet medyczny. – Uczniów nam nie brakuje. Rośnie jednak liczba dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. W placówce jest łącznie 146 uczniów i przedszkolaków, a kadrę stanowi 23 nauczycieli. Klasy nie są zbyt liczne, od 14 do 18 osób. To daje komfort indywidualnego podejścia. Mamy sukcesy na polu edukacyjnym i sportowym – mówi Grzegorz Konarski, dyrektor SP w Skokowie.

Po likwidacji gimnazjum

Na nową sytuację stara się nie narzekać Joanna Suchowolak, dyrektor ZSO w Józefowie nad Wisłą. Jak podkreśla, w związku z likwidacją gimnazjów zmalała liczba uczniów, a co za tym idzie konieczne było ograniczenie pensum niektórym nauczycielom. – Mimo trudnej sytuacji spotkało się to ze zrozumieniem. Mamy dobrą współpracę, mogę liczyć na wsparcie organu prowadzącego, otrzymujemy fundusze na rozwijanie dodatkowych zadań, które wspomagają rozwój dzieci i młodzieży. Nie brakuje nam infrastruktury oraz zaplecza – podkreśla J. Suchowolak. Aktualnie liczba przedszkolaków i uczniów w placówce w Józefowie nad Wisłą przekracza 400 osób.

Integracja a nie rywalizacja

Szkoła zdaniem psychoterapeutki Doroty Doleckiej-Semeniuk powinna wspierać budowanie relacji, by młodzi ludzie się integrowali, lubili – bo spędzają ze sobą przecież mnóstwo czasu. – Jeżeli ze sobą rywalizują, jeżeli sobie dokuczają, a na dodatek są poniżani przez nauczyciela, który udowadnia im, że wiedzą niewiele – to szkoła stanie się dla nich piekłem. A trzeba w niej spędzać czas od poniedziałku do piątku, dlatego nie wolno stracić nawet jednego młodego człowieka.