Nieziemska rzeczywistość

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 37/2019

publikacja 12.09.2019 00:00

Dom na lubelskim Sławinku tętni życiem. Jest gwarno i radośnie. Gości w progu witają 5-letnie bliźniaczki Marianna i Debora. Za nimi, nieco onieśmielony, chowa się 3-letni Józio. Jedyny chłopak, nie licząc taty, w dziesięcioosobowej rodzinie Głosów.

►	Dzieci w tej rodzinie  to błogosławieństwo. ► Dzieci w tej rodzinie to błogosławieństwo.
Justyna Jarosińska

Jana i Andrzej Głosowie są małżeństwem od 15 lat. Całe swoje małżeńskie życie trwają we wspólnocie neokatechumenalnej. – Ja jestem Białorusinką – mówi Jana, wykonując równocześnie kilka domowych czynności. Wokół niej skacze trójka maluchów. Najmłodsze dziecko – 3-miesięczną Salomeę na ręku trzyma Andrzej.

– Pochodzę z miasta Homel. Tam Kościół został wskrzeszony przez polskiego księdza z Lublina – Sławka Laskowskiego – opowiada kobieta. – Ksiądz Sławek przyjechał do Homla z dwoma rodzinami. Jedną z Lublina, a drugą z Hiszpanii. − Homel to miasto dwa razy większe od Lublina – dodaje Andrzej. – Jednak od stu lat nie było tam ani kościoła, ani cerkwi. Ci ludzie żyli bez żadnych moralnych zasad. Szerzyła się tam cywilizacja śmierci. Dziś, po tych wszystkich latach posługi ks. Laskowskiego oraz wspólnoty neokatechuenalnej, do kościoła przychodzi co niedzielę 2 tys. wiernych.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.