35 lat parafii w Niedrzwicy Dużej

Agnieszka Gieroba Agnieszka Gieroba

publikacja 26.10.2019 08:00

Wielu z nich może powiedzieć, że budowało ten kościół własnymi rękami. W czasach, kiedy o wszystko było trudno, rosła świątynia, a z nią wspólnota ludzi, których to dzieło jednoczyło.

Grupa parafian uczestnicząca w pielgrzymce dziękczynnej. Grupa parafian uczestnicząca w pielgrzymce dziękczynnej.
Agnieszka Gieroba /Foto Gość

Plany, by w Niedrzwicy Dużej zbudować kościół, były już przed wojną. Wtedy jednak nic z nich nie wyszło, a potem czasy się zmieniły i wydawało się, że marzenia ludzi, by mieć świątynię u siebie, są nierealne. Jednak determinacja wielu osób sprawiła, że najpierw uzyskano zgodę na stworzenie punktu katechetycznego, a w 1984 roku erygowano tu parafię. Do jej tworzenia i budowy kościoła wyznaczony został ks. Marian Kaczmara, który wraz z wiernymi dokonywał rzeczy niemożliwych. Wielu mieszkańców było dobrymi fachowcami, więc mężczyźni przychodzili do pomocy i rosły mury, a z nimi duma i radość, że spełnia się dawne marzenie.

- Wcześniej należeliśmy do Niedrzwicy Kościelnej. Ludzie z najdalszego zakątka parafii mieli do kościoła ponad 9 km. To były czasy, kiedy samochód był rzadkością, i żeby uczestniczyć we Mszy św. trzeba było odpowiednio wcześniej wychodzić i iść piechotą lub zaprzęgać furmankę. Gdyby nie było kościoła na miejscu, to ja już nie dałabym rady dojść do Niedrzwicy Kościelnej. Podobnie wielu starszych ludzi pozbawionych byłoby możliwości uczestnictwa w Eucharystii - mówi pani Barbara.

Dzięki temu, że na dawnym placu targowym w centrum miejscowości stanął kościół, każdy ma tu po drodze.

- Dla nas wielką wartością jest to, że kościół otwarty jest cały dzień. W każdej chwili można przyjść na modlitwę. Uczę tego moje dzieci, by przechodząc tędy, wstąpiły choć na chwilę do Pana Jezusa. Mnie też tak rodzice uczyli i z perspektywy lat i różnych życiowych doświadczeń wiem, że to ważna sprawa - podkreśla pani Agnieszka.

W tym roku parafia obchodzi 35-lecie istnienia. Uroczystościom jubileuszowym przewodniczył abp Stanisław Budzik, ale były też i inne okazje do wyrażenia wdzięczności. – Pielgrzymowaliśmy wraz z parafianami na Podlasie. Zawieźliśmy tam krzyże zrobione z desek zdjętych z sufitu naszego kościoła, jako znak naszej wiary i oddania się Jezusowi Miłosiernemu. Nie była to jedyna pielgrzymka, byliśmy też m.in. w Łagiewnikach i we Włoszech - mówi proboszcz ks. Marek Hawrylak.

Z okazji jubileuszu w parafii odbył się także festyn oraz wiele inicjatyw modlitewnych i charytatywnych. - Przeżywaliśmy też Triduum Fatimskie oraz triduum przed samą uroczystością jubileuszową, wspieraliśmy misje przez zbiórkę elektrośmieci, zaczęła wychodzić gazetka parafialna i wiele dobra się wydarzyło. Jubileusz nas zmobilizował do działania - mówią parafianie.

W ciągu 35 lat istnienia parafii Niedrzwica Duża bardzo się zmieniła. Przybyło wielu mieszkańców, którzy uciekając z Lublina, zbudowali tu swoje domy. - W 20 minut możemy dotrzeć do Lublina, więc sama odległość przyciąga nowych, poza tym dobrze się tu żyje. Mamy kościół, szkołę, prężnie działający dom kultury, który proponuje bardzo szeroką gamę zajęć dla małych i dużych, mamy sklepy, punkty usługowe, a jednocześnie nasza niezbyt duża osada pozwala czuć się tu bezpiecznie - mówi pani Ewa.

Z czasem przybyło też dzieci w szkole i kościele, co jest radością duszpasterzy, ale też wyzwaniem.

- Nie możemy narzekać na niż demograficzny. W naszej parafii katechizujemy około 800 dzieci. To wielka grupa, dlatego chcemy włączyć jak najwięcej z nich w różne inicjatywy. Od niedawna działa więc schola dziecięca i grupa misyjna dla dzieci „Mali misjonarze”, do których zapraszamy młodych parafian. To ważne, aby poza wieloma zajęciami, które są po lekcjach, znalazł się też czas dla Pana Boga - podkreśla ksiądz proboszcz.

Za te inicjatywy ludzie cenią swoich duszpasterzy.

- Zdajemy sobie sprawę, że w kościele jest stosunkowo mało młodzieży. Chcielibyśmy, by nasze dzieci, mimo różnych zawirowań, jakie zwykle przeżywają nastolatki, mały jednak wszczepione wartości chrześcijańskie, do których będą mogły zawsze się odwołać - mówi pani Agnieszka.

To wyzwanie też dla duszpasterzy.

- Nie jest łatwo dziś docierać do ludzi z przesłaniem Bożej miłości. Czasy są trudne i nieprzychylne Kościołowi, ale nie można rezygnować z głoszenia Ewangelii, która bywa wymagająca. Każdego z moich parafian otaczam modlitwą i o wzajemną modlitwę proszę - mówi ks. Marek