Dobro wraca

Justyna Jarosińska

|

Gość Lubelski 44/2019

publikacja 31.10.2019 00:00

Choć po ludzku wydaje się niemożliwe, by Ala odzyskała zdrowie, jej rodzice wierzą, że zdarzy się cud i ich jedyne dziecko znowu się do nich uśmiechnie.

Choć są chwile bardzo trudne, państwo Mazurkowie nie tracą nadziei, że ich córka kiedyś się obudzi. Choć są chwile bardzo trudne, państwo Mazurkowie nie tracą nadziei, że ich córka kiedyś się obudzi.
Justyna Jarosińska /Foto Gość

Agnieszka i Wojciech Mazurkowie od półtora roku walczą o to, by ich córka, która uległa wypadkowi, wybudziła się ze śpiączki. Jednak, jak mówi mama Alicji, do tego potrzebny jest cud. – Kilku profesorów pokazywało nam badania, mówili, że w zasadzie nie ma czego stymulować, bo nasze dziecko nie ma mózgu – stwierdza. – W ogóle to, że Ala żyje, jest podobno nienormalne.

Choć z Alicją nie ma kontaktu, bliscy cały czas są przy niej i pomagają w rehabilitacji. – Przeszliśmy terapie w wielu klinikach w całej Polsce, sami też skończyliśmy we Włoszech kurs rehabilitacyjny metodą Glena Domana – opowiada mama Alicji. – To fantastyczna forma terapii, jednak przy tej metodzie rehabilitacji z człowiekiem dziennie pracuje kilkadziesiąt osób. To stymulacja od rana do wieczora. U nas na razie niemożliwa.

Dostępne jest 21% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.